Artykuł Grecka (nie) niespodzianka? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Niemniej jednak zaskoczeniem nie powinien być fakt, że to właśnie Grecja stała się epicentrum gospodarczego trzęsienia ziemi w Europie. Wiele patologii występujących w greckiej gospodarce jest tam obecnych od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat. Niejednokrotnie zwracali na nie uwagę eksperci i organizacje międzynarodowe. Grecy woleli jednak „kosmetykę” niż poważne reformy, dlatego jedyną niespodzianką o jakiej możemy w tej chwili mówić jest to, że kryzys w tym kraju wybuchł dopiero teraz.
Niezwykle interesującą analizę historycznych źródeł obecnego kryzysu przedstawił w swoim artykule dla Cato Institute grecki dziennikarz Takis Michas. Twierdzi on, że roszczeniowe postawy w społeczeństwie i pogoń za rentą[1], tak silne we współczesnej Grecji, byłe centralnym elementem ładu społeczno-gospodarczego tego kraju od dziesiątek lat i dzięki wprowadzanym zmianom instytucjonalnym (lub ich braku) przyczyniły się w dużej mierze do dzisiejszej sytuacji w tym kraju.
Już od początków nowoczesnego państwa greckiego w XIX w., po wyzwoleniu od dominacji Imperium Osmańskiego, doszło do zakorzenienia się silnej roli państwa i instytucji państwowych w gospodarce. Dostęp do aparatu państwowego był źródłem specjalnych korzyści i przywilejów, jak również dawał możliwość obdarowywania nimi innych np. w zamian za poparcie polityczne. Autor wspomina m.in., że w 1866 dochód Grecji w relacji do dochodu narodowego był trzykrotnie większy niż w Wielkiej Brytanii, a poziom podatków na osobę najwyższy w regionie. Co ciekawe już wtedy większość część dochodów państwa była „pożerana” przez aparat państwowy np. w formie wynagrodzeń urzędniczych. Jednocześnie większość budynków publicznych czy kulturalnych, jak twierdzi Michas, została w tamtym okresie wybudowana głównie z dotacji prywatnych.
To historyczne dziedzictwo, połączone z powstawaniem instytucji sprzyjających tego typu patologiom (tworzącym bodźce do roszczeniowych zachowań czy pogoni za nadzwyczajnymi korzyściami wynikającymi z udziału w aparacie państwowym) w systemie polityczno-gospodarczym przyczyniły się do słabości nie roszczeniowej części społeczeństwa obywatelskiego w Grecji. Tym samym populistyczne rozwiązania (szczególnie w okresach około-wyborczych) stały się normą greckiego państwa, a społeczeństwo było skłonne łatwo ulegać licznym fałszywym świętym Mikołajom. Takis Michas pokazuje w jaki sposób szkodliwe rozwiązania instytucjonalne i mechanizmy polityczne akumulowały się w Grecji przez dziesiątki lat tworząc rozległy (np. ogromne zatrudnienie w sektorze publicznym), a jednocześnie nieefektywny aparat państwowy (wg. wyliczeń T. Avrantinisa od 1974 w Grecji przyjęto 100,000 nowych rozwiązań prawnych, co oznacza ponad 2800 rozwiązań rocznie i 8 dziennie[2]).
Polska musi wzmacniać nie roszczeniową część społeczeństwa obywatelskiego, aby ograniczyć działania fałszywych świętych Mikołajów, oferujących obietnice bez pokrycia. A jeśli koniecznie chcemy w czymś naśladować Greków to powtórzmy ich piłkarskie wyczyny podczas EURO 2012.
Cały artykuł Takis’a Michas’a pt. „Putting Politics above Markets: Historical Background to the Greek Debt Crisis” dostępny jest tutaj, a osoby preferujące nagrania wideo zachęcam do obejrzenia nagrania z konferencji Cato Institute z udziałem autora.
[1](ang. rent-seeking; poszukiwanie renty) – zjawisko polegające na dążeniu przez osoby fizyczne, przedsiębiorstwa lub inne organizacje (np. grupy interesów) do uzyskania korzyści materialnych przez wywieranie wpływu na otoczenie gospodarcze lub stan prawny (przyznaje się, użyłem Wikipedii…)
[2] Avrantinis, T. (2010) “Effects of the Bureaucracy in Greece.” Paper presented to a seminar organized by the Institute of Diplomacy and International Relations of the American College of Athens, March 22, 2010.
Artykuł Grecka (nie) niespodzianka? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł Dlaczego banki nie powinny pożyczać obcym państwom? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Autorzy podkreślają jak ryzykowne jest pożyczanie pieniędzy obcym państwom. Prezes City Walter Wriston stwierdził kiedyś, że „państwa nie mogą zbankrutować”, zapomniał jednak, że mogą po prostu nie chcieć oddać pożyczonych pieniędzy. Pomimo to, do niedawna banki udzielały pożyczek zagranicznym państwom znacznie łatwiej niż firmom i obywatelom z własnego państwa. Autorzy sugerują, że ograniczenie możliwości pożyczania przez banki zagranicznym bankom wyjdzie na zdrowie zarówno samym bankom jak i państwom, które łatwo uzależniają się od życia na kredyt.
Bhide i Phelps nie podają żadnych szczegółów swojej propozycji, naturalne wydaje się jednak skojarzenie z wagami ryzyka dla poszczególnych klas kredytów – według istniejących regulacji kredyty dla państw UE są najmniej ryzykownymi ze wszystkich możliwych. Zmiana tych przepisów sprawiłaby, że w przyszłości nie będzie już się tak opłacało niemieckim i francuskim bankom pożyczać Włochom czy Grecji jak miało to miejsce w przeszłości. Przypomina mi się także pomysł kiedyś zgłoszony na voxeu.org (niestety nie mogę przypomnieć sobie autora) na wzmocnienie kryteriów z Maastricht. Propozycja polegała na tym, by ECB nie przyjmował jako zabezpieczenia pożyczek obligacji państw, które w danym momencie nie spełniają kryteriów z Maastricht. Rozwiązanie bardzo proste, a jednocześnie bardzo silnie zwiększające presję na rządy krajów strefy euro by trzymały swoje finanse pod kontrolą.
Artykuł Dlaczego banki nie powinny pożyczać obcym państwom? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>