Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
demokracja – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Jak uchwalano “reformy” wymiaru sprawiedliwości? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-uchwalano-reformy-wymiaru-sprawiedliwosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-uchwalano-reformy-wymiaru-sprawiedliwosci/#respond Thu, 13 Aug 2020 12:53:02 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6345 W ostatnich latach byliśmy świadkami przyjmowania kluczowych dla ustroju państwa ustaw w przyśpieszonym trybie, przy częstych oskarżeniach pod adresem rządzących o  nieprzestrzeganie standardów poprawnej legislacji. Nowe badanie (Joński, K. and Rogowski, W., 2020. Legislative Practice and the ‘Judiciary Reforms’ in Post-2015 Poland – Analysis of the law-Making Process. International Journal for Court Administration, 11(2), p.3; […]

Artykuł Jak uchwalano “reformy” wymiaru sprawiedliwości? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W ostatnich latach byliśmy świadkami przyjmowania kluczowych dla ustroju państwa ustaw w przyśpieszonym trybie, przy częstych oskarżeniach pod adresem rządzących o  nieprzestrzeganie standardów poprawnej legislacji. Nowe badanie (Joński, K. and Rogowski, W., 2020. Legislative Practice and the ‘Judiciary Reforms’ in Post-2015 Poland – Analysis of the law-Making Process. International Journal for Court Administration, 11(2), p.3; stąd pochodzą wykorzystane w artykule wykresy) pokazuje zasadność takich ocen. W przypadku ustaw o fundamentalnym znaczeniu dla ustroju sądownictwa bito rekordy zarówno jeśli chodzi o liczbę nowelizacji, jak i o niską jakość procesu legislacyjnego w ramach ich uchwalania.

Więcej prawa, mniej debaty

Autorzy badania przeanalizowali 153 zmiany legislacyjne, jakich dokonano w latach 1991-2019 w zakresie Prawa o ustroju sądów powszechnych oraz Ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa (z czego 93 zmiany dotyczyły jedynie Prawa o ustroju…, a 27 obu ustaw). W zestawieniu widzimy znaczące przyspieszenie procesu legislacyjnego. Podczas gdy uchwalanie wspomnianych wyżej ustaw przez Sejm w tempie szybszym, niż 14 dni przed 2015 rokiem było wyjątkiem, pod rządami PiS staje się bardzo częstym procederem.

Co więcej, sposób uchwalania ustaw po 2015 roku doprowadził do kompletnej marginalizacji Senatu w systemie podziału i równoważenia się władz (z ang. checks and balances). W zakresie procedowanych ustaw o KRS w latach 2016-19 Senat ani razu (Sic!) nie wniósł poprawek.

Przyśpieszony tryb procedowania ustaw nie idzie w parze z dyskusją i próbami budowania konsensusu wśród posłów co do treści zmian. W historii III RP do tej pory nie zdarzało się, by z taką częstotliwością ponad ⅓ posłów była przeciwna uchwaleniu ustaw sądowych.


Wątpliwa jakość uchwalanego prawa

Legislacyjne przyśpieszenie po 2015 roku negatywnie przekłada się również na jakość stanowionego prawa. Ostatnie lata to nadużywanie  poselskich projektów ustaw, co potwierdzają także dane dotyczące zmian w sądownictwie.

Forma projektu ma w tym kontekście istotne znaczenie. Projekty poselskie wyjęte są spod obowiązku uzyskania Oceny Skutków Regulacji (OSR), nie podlegają również obowiązkowi konsultacji społecznych. Praktyka omijania rządowej ścieżki legislacyjnej przyczynia się więc nie tylko do braku eksperckiej oceny prawa, ale i ograniczenia możliwości obywatelskiej kontroli procesu legislacyjnego.

Pogorszenie jakości demokracji w Polsce

Zarówno treść, jak i sposób wprowadzania “reform” wymiaru sprawiedliwości w ostatnich 5 latach przełożył się na międzynarodowe oceny jakości praworządności i demokracji. W rankingu World Justice Project w kategorii wolności systemu sprawiedliwości od niewłaściwego wpływu rządu Polska spadła z wyniku 0,92 w roku 2015 do wyniku 0,50 w roku 2019. Analogicznie w kategorii dot. wpływów rządu na sądownictwo powszechne spadek w latach 2015-19 wynosi 0,27 pkt (z 0,77 do 0,50). W rankingu Freedom in the World jeszcze w 2015 roku w odpowiedzi na pytanie o istnienie niezależnego sądownictwa Polska otrzymywała 3 na 4 możliwe punkty, dziś jest to tylko 1. Warto również wspomnieć o tegorocznej edycji rankingu Nations in Transit, w którym Polska traci status skonsolidowanej demokracji. Więcej o spadku Polski w międzynarodowych rankingach w komentarzu FOR.

Międzynarodowe rankingi, potwierdzają, że “reformy sądownictwa”, zapoczątkowane pod koniec 2015 roku, nie tylko nie poprawiły sytuacji w wymiarze sprawiedliwości, ale stworzyły nowe problemy i doprowadziły do dużego pogorszenia praworządności i jakości demokracji w Polsce. Projekty były uchwalane w pośpiechu, bez analiz i konsultacji, co potwierdza omawiane w powyższym tekście badanie.

Share

Artykuł Jak uchwalano “reformy” wymiaru sprawiedliwości? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-uchwalano-reformy-wymiaru-sprawiedliwosci/feed/ 0
Nowy indeks jakości demokracji Freedom House: spadek Polski i regionu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nowy-indeks-jakosci-demokracji-freedom-house-spadek-polski-i-regionu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nowy-indeks-jakosci-demokracji-freedom-house-spadek-polski-i-regionu/#respond Mon, 11 May 2020 13:28:39 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6314 W tegorocznym rankingu Nations in Transit autorstwa Freedom House Polska traci status skonsolidowanej demokracji. Spadek zaliczają również inne kraje regionu. Nations in Transit to coroczny ranking publikowany przez amerykański think-tank Freedom House i poświęcony stanowi demokracji w 29 krajach dawnego bloku wschodniego. Pierwsza edycja rankingu ukazała się w 1995 roku, a jego metodologia pozostaje niezmieniona […]

Artykuł Nowy indeks jakości demokracji Freedom House: spadek Polski i regionu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Pixabay

Źródło: Pixabay

W tegorocznym rankingu Nations in Transit autorstwa Freedom House Polska traci status skonsolidowanej demokracji. Spadek zaliczają również inne kraje regionu.

Nations in Transit to coroczny ranking publikowany przez amerykański think-tank Freedom House i poświęcony stanowi demokracji w 29 krajach dawnego bloku wschodniego. Pierwsza edycja rankingu ukazała się w 1995 roku, a jego metodologia pozostaje niezmieniona od 2003 roku. Ranking mierzy sytuację we wspomnianych krajach w siedmiu kategoriach: demokratyczne rządy na poziomie krajowym, demokratyczne rządy na poziomie lokalnym, proces wyborczy, niezależne media, społeczeństwo obywatelskie, warunki i niezależność sądownictwa, korupcja. Najnowsza edycja rankingu jest oceną stanu demokracji na 31 grudnia 2019 roku – nie uwzględnia więc m.in. chaosu z organizacją wyborów prezydenckich, do którego doprowadziła w Polsce partia rządząca.

Polska od kilku lat coraz niżej w rankingu

Freedom House w oparciu o ww. kategorie podaje ogólny wynik jakości demokracji w danym kraju (w skali od 1 do 7) i dzieli kraje na skonsolidowane demokracje (5,01-7 w skali), częściowo skonsolidowane demokracje (4,01-5,00), reżimy hybrydowe (3.01-4.00), częściowo skonsolidowane reżimy autorytarne (2,01-3,00) i skonsolidowane reżimy autorytarne (1,00-2,00).

W ostatnich 15 latach Polska utrzymywała ocenę jakości demokracji na poziomie między 5,0 a 6,0, co zaliczało ją do grona skonsolidowanych demokracji. Spory spadek zaczyna być widoczny od przełomu 2016 i 2017 roku, kiedy to wynik Polski spadł z 5,68 do 5,43. W 2018 roku Polska ledwo utrzymała się w gronie skonsolidowanych demokracji, z drugim największym spadkiem w historii rankingu. Tegoroczna edycja to kolejny przełom – Polska zaczęła być klasyfikowana jako jedynie częściowo skonsolidowana demokracja z wynikiem 4,93.

Przyczyny spadku: ataki na praworządność, upartyjnione media

We wstępie do tegorocznej edycji autorzy piszą o rosnącej liczbie przywódców, którzy przestali nawet zachowywać pozory działania w zgodzie z regułami demokracji. Dotyczy to także rządzących w Polsce. Głównymi zmiennymi, które wpłynęły na tegoroczny spadek naszego kraju były: ataki na mniejszości seksualne i wzrost nastrojów ekstremistycznych (spadek w kategorii społeczeństwa obywatelskiego), dodatkowe obciążenia samorządów bez zwiększenia ich wpływów (kategoria lokalnych rządów demokratycznych) oraz seria postępowań dyscyplinarnych przeciwko sędziom próbującym stosować w Polsce prawo unijne (kategoria systemu sądownictwa).

W kontekście tych ostatnich autorzy raportu piszą o „frontalnym ataku na sądownictwo w Polsce” oraz przytaczają opinię wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Věry Jourovej, która określiła działania rządu PiS jako „nalot dywanowy na niezależność sędziowską”.

Na ocenę jakości demokracji w Polsce wpłynęło też upartyjnienie mediów publicznych, które wykorzystywane są jako narzędzia kampanii partii rządzącej oraz zapowiedzi „repolonizacji mediów” czy powoływania ciał zdolnych do dyscyplinowania dziennikarzy, a także działalność pseudo-KRS w połączeniu z rozmaitymi skandalami związanymi z atakami na sędziów (np. opisywana w mediach farma trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości).

Polska na tle regionu

Nie jesteśmy jedynym krajem, który w tegorocznej edycji Nations in Transit zalicza spadek do niższej kategorii. Węgry, Czarnogóra i Serbia opuściły grupę częściowo skonsolidowanych demokracji i wszystkie stały się reżimami hybrydowymi. O szczególnie spektakularnym spadku w kontekście ostatniego dziesięciolecia możemy mówić w przypadku Węgier, które w 2010 roku uznawane były za skonsolidowaną demokrację z wynikiem na poziomie 5,61. Po dekadzie regularnych spadków kraj rządzony przez Viktora Orbána notuje wynik na poziomie 3,96 punktów, co sprawia, że nie jest już uważany nawet za częściowo skonsolidowaną demokrację.

W których krajach regionu demokracja oceniana jest najlepiej? Przede wszystkim w krajach bałtyckich i u naszych południowych sąsiadów. Mimo lekkiego spadku (z 6,11 na 6,07 pkt.) demokratycznym liderem pozostaje Estonia. Warto zauważyć, iż ten „bałtycki tygrys”, jak niektórzy nazywają kraj ze stolicą w Tallinie, od lat notuje również bardzo wysokie wyniki w rankingu wolności gospodarczej Heritage Foundation i pozostaje jednym ze światowych liderów cyfryzacji. Kolejne pięć miejsc należy do Słowenii, Łotwy, Litwy, Czech i Słowacji (wszystkie te kraje uważane są za skonsolidowane demokracje).

Wnioski z raportu

Wydźwięk tegorocznej edycji Nations in Transit nie nastraja optymistycznie. Autorzy zdecydowali nadać jej podtytuł „zrzucanie demokratycznej fasady”, a Polska pozostaje jednym z liderów zmiany w niekorzystnym dla demokracji i wolności jednostki kierunku. Szczególną rolę w tej ocenie odgrywa wojna partii rządzącej z niezależnym sądownictwem i instytucjami władzy sądowniczej. Nie jesteśmy jednak jedynym krajem Europy Środkowo-Wschodniej, w którym politycy starają się wpływać na niezależność sądów. Również Czechy, Gruzja, Łotwa, Słowacja i Czarnogóra notują spadek ze względu na próby uzyskania wpływu na sądy przez polityków.

Autorzy rekomendują uczynienie przestrzegania zasad liberalnej demokracji priorytetem w międzynarodowych relacjach dwustronnych, a także wsparcie dla organizacji sędziowskich i obywatelskich ruchów pro-demokratycznych. Apelują również o ustanowienie mechanizmu uzależnienia unijnych funduszy od przestrzegania zasad demokracji, argumentując, że dotychczasowe działania Unii mające na celu powstrzymanie procesu odchodzenia od demokracji w Polsce i na Węgrzech okazały się nieskuteczne.

Czy to ma znaczenie?

Freedom House to jeden z najbardziej znanych na świecie think-tanków zajmujących się sprawami demokracji i praw człowieka, a jego raporty nie przechodzą bez uwagi w świecie zachodnim i są traktowane jako jeden z istotniejszych mierników stanu demokracji. Nie jest więc dobrą dla Polski wiadomością, iż tego typu instytucja przestała postrzegać nasz kraj jako stabilną demokrację.

Rankingi takie jak Nations in Transit stanowią często ważne źródło informacji dla dyplomatów, przedsiębiorców, mediów i polityków poszukujących informacji o notowanych w badaniu krajach. Systematyczny spadek Polski i regionu przełoży się bezpośrednio na jego wizerunek, a co za tym idzie na sprawczość w polityce międzynarodowej czy siłę np. w negocjacjach gospodarczych. Niestety już obecnie możemy z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć spadek Polski w następnej edycji. Chaos wokół procesu wyborczego, dalsze zaostrzanie ataków na władzę sądowniczą, systematyczny wzrost obciążeń samorządów i ograniczanie praw i wolności jednostki bez ogłoszenia w czasie epidemii SARS-CoV-2 jednego z przewidzianych konstytucyjnie stanów nadzwyczajnych już dziś nie pozostają przecież niezauważone.

Share

Artykuł Nowy indeks jakości demokracji Freedom House: spadek Polski i regionu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nowy-indeks-jakosci-demokracji-freedom-house-spadek-polski-i-regionu/feed/ 0
Autorytarny populizm przeciwko wolności i praworządności https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/autorytarny-populizm-przeciwko-wolnosci-i-praworzadnosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/autorytarny-populizm-przeciwko-wolnosci-i-praworzadnosci/#respond Thu, 29 Mar 2018 08:17:44 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5766 Zjawisko autorytarnego populizmu występuje praktycznie na całym świecie, a w związku z jego skalą nazywane jest dziś często globalnym wyzwaniem. Choć przyczyny popularności dla tego typu politycznych postaw wydają się być często bardzo odmienne w zależności od kraju, to jednak można zidentyfikować pewne cechy wspólne autorytarnych populistów. Wymieniają je m.in. autorzy „Indeksu autorytarnego populizmu” wydanego […]

Artykuł Autorytarny populizm przeciwko wolności i praworządności pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Zjawisko autorytarnego populizmu występuje praktycznie na całym świecie, a w związku z jego skalą nazywane jest dziś często globalnym wyzwaniem. Choć przyczyny popularności dla tego typu politycznych postaw wydają się być często bardzo odmienne w zależności od kraju, to jednak można zidentyfikować pewne cechy wspólne autorytarnych populistów. Wymieniają je m.in. autorzy „Indeksu autorytarnego populizmu” wydanego przez szwedzką organizację Timbro, o którym pisałem jakiś czas temu na Blogu Obywatelskiego Rozwoju. Indeks pokazuje, że na poziomie krajów UE populiści rosną w siłę. W tym tekście omawiam wydaną niedawno w języku angielskim, a wcześniej także po serbsku, publikację organizacji Libek – Libertarijanski Klub pt. „Abusing the People: Global Challenges of Authoritarian Populism”.

Jest to ważny temat z kilku względów. Po pierwsze, gospodarczy populizm stanowi zagrożenie dla długofalowego wzrostu gospodarczego, a więc także tempa poprawy poziomu życia, poprzez podkopywanie fundamentów wzrostu i zwiększanie podatności na kryzysy. Po drugie, autorytarni populiści atakują zasady rządów prawa (z ang. rule of law) i osłabiają instytucjonalne bezpieczniki stanowiące ograniczenia władzy w konstytucyjnych demokracjach. To z kolei prowadzi do osłabiania samej demokracji, której jakość ma także znacznie dla długofalowego i stabilnego rozwoju oraz dla wolności jednostki (zob. informacje o kampanii #FORDemocracy). Omawiana w tym artykule publikacja organizacji Libek pozwala na lepsze zrozumienie autorytarnego populizmu w różnych krajach i jest przydatna w projektowaniu rozwiązań, aby to groźne zjawisko osłabiać.

Publikację otwiera artykuł Bicana Şahina, prezesa Freedom Research Association, na temat autorytaryzmu w Turcji. Autor sięga aż do początków ideologii kemalismu, rozwijanej od czasów Mustafy Kemala Atatürka, opierającej się na „tureckim nacjonalizmie, świeckości państwa i gospodarczym etatyzmie”. Şahin przypomina kolejne próby liberalizacji systemu, przeplatane wojskowymi puczami, a także okres coraz większej demokratyzacji w latach 2002-12, kiedy po raz pierwszy rządy objęła kierowana przez Erdoğana partia AKP. Jednak w 2012 r. partia Erdoğana dokonała zwrotu w kierunku autorytaryzmu. Rozpoczął się trwający do dziś proces rozmontowywania instytucjonalnych bezpieczników i ograniczeń dla władzy Erdoğana, w tym destrukcja zasad rządów prawa. „Rządzący przejęli efektywną kontrolę nad sądownictwem”, a poprzez „postawienie władzy wykonawczej ponad prawem” doprowadzili system rządów prawa do ruiny. Autor zwraca też uwagę na pacyfikację niezależnych od rządzących mediów, co w połączeniu z czystkami w innych instytucjach publicznych, sprawiło, że Şahin, w chwili pisania tekstu, nazwał system turecki „nieliberalną demokracją” (za Fareedem Zakarią). Czy jednak dziś, po kolejnych autorytarnych ruchach Erdoğana, wciąż możemy w ogóle mówić o demokracji w Turcji? Czy w tym przypadku „demokracja nieliberalna” nie jest niepotrzebnym eufemizmem?

Duńczyk Rasmus Brygger, były przewodniczący młodzieżówki partii Liberal Alliance, stwierdza w swoim rozdziale, że to autorytarny nacjonalizm, a nie socjalizm, są dziś największym zagrożeniem dla wolności. Autor przestrzega liberałów przed zawieraniem sojuszy z nacjonalistami, nawet jeśli popierają oni niektóre z wolnorynkowych postulatów. Brygger podkreśla, że są powody, dla których zasadna jest krytyka Deklaracji Praw Człowieka ONZ w zakresie jej odniesień do tzw. praw pozytywnych (przede wszystkim różnego rodzaju uprawnień socjalnych – przyp. autora), ale „utrata [Deklaracji] w tym klimacie politycznym oznaczałaby, z dużym prawdopodobieństwem, osłabienie także ochrony praw negatywnych” (czyli praw służących ochronie wolności jednostki przed ingerencją ze strony państwa – przy. autora). Autor w podobnych duchu wypowiada się na temat Unii Europejskiej, której rozmontowywanie zapewne zmniejszyłoby nieco (w krótkim okresie) skalę regulacji i biurokracji, ale popularność nacjonalistów w krajowych wyborach oznaczałaby koniec wolnego handlu i wolnego przepływu osób w Europie. To cena, jakiej nie warto ponosić. Tego typu porównania przypominają argumenty Dalibora Rohaca z książki „Towards an Imperfect Union: A Conservative Case for the EU”, który w sposób przekonujący pokazuje, dlaczego realne alternatywy dla Unii Europejskiej oznaczają jeszcze mniej wolności w Europie.

Serbski Libek przeprowadził też wywiad z dziennikarką Anne Applebaum, która regularnie publikuje teksty na temat populizmu w Polsce, w Europie i w innych częściach świata. Applebaum, jako jedną z cech populistów, wymienia ich opór względem elit, które przez tych populistów dodatkowo są często uznawane są za „elity liberalne”. Autorytarne skłonności populistów w demokracjach sprawiają, że stają się oni orędownikami tzw. nieliberalnej demokracji. Applebaum słuszne stwierdza, że podział lewica-prawica ma dziś niewielki sens (zob. też na przykład publikację Stowarzyszenia Libertariańskiego „Razem proponuje, PiS realizuje”), a kluczowe podziały to otwartość-zamknięcie się i nacjonalizm-internacjonalizm. Jak pisałem w 2017 r. „populistyczna nagonka na otwartość, globalizację i światowy handel jest niebezpieczna także dla wolności obywatelskich i politycznych. Co ciekawe, populiści często posługują się hasłami walki z korupcją i nepotyzmem, a kiedy dochodzą do władzy poziom korupcji i nepotyzmu rośnie. Anne Applebaum zwróciła też uwagę na rosnącą rolę mediów społecznościowych, które ułatwiają tworzenie baniek informacyjnych (z których ciężko wyjść), a także na osłabienie roli tradycyjnych partii politycznych, które zastępują dziś m.in. społeczności online. Nie można zapominać także o celowej dezinformacji, którą inspiruje m.in. putinowska Rosja.

Ciekawą lekturą jest wywiad z Peterem Pomerantsevem, związanym dziś z London School of Economics, na temat „post-modernistycznej dyktatury”, jaka panuje w Rosji za rządów Putina. Pomerantsev przypomina o roli silnych liderów w społeczeństwie rosyjskim, co jest wzmacniane przez politykę historyczną. To, co jest cechą charakterystyczną tej „post-modernistycznej dyktatury”, to rządzący, których „nie obchodzi prawda, nie obchodzi przyszłości, nie obchodzi dążenie do czegoś, czy osiąganie czegokolwiek”, stwierdza Pomerantsev. Putinowska Rosja pozoruje rzeczywistość, wspiera fasady demokracji (np. koncesjonowaną opozycję) i medialną propagandę. Duża część społeczeństwa została zainfekowana ideą mocarstwowości i jest podatna na rządowe hasła oraz pro-rządowe przekazy medialne. Stąd wielu Rosjan ma problem z odpowiedzią na pytanie, czym jest prawdziwy opozycjonista, a dowodem na faktyczną opozycyjność względem Putina jest dopiero fakt zabicia takiej osoby w niewyjaśnionych okolicznościach. Dodatkowo rządzący budują ideologię opartą na dyskredytacji „ideologii Zachodu”. Stąd wsparcie udzielane innym europejskim partiom populistycznym, które wyrażają wrogość względem wielu wartości świata zachodniego.

W publikacji pojawiają się też relacje z krajów, o których rzadziej słyszymy w polskiej debacie publicznej. Jasmina Trajkoska, profesor z Uniwersytetu FON w Skopje, opisała zjawisko autorytarnego populizmu w Macedonii, które ma wiele cech wspólnych z tym, co dostrzegamy w innych krajach – wrogość względem elit, nieodpowiedzialne rozdawnictwo w postaci obiecywania kolejnych „darmowych” usług i świadczeń dostarczanych przez państwo, kolesiostwo w obozie populistów. Giannina Rafo skupiła się z kolei na Wenezueli, w której Chávez i Maduro zdobyli władzę w imię reprezentowania „woli ludu” i „rozwiązania wszystkich problemów”. Rządy Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (hiszp. PSUV) doprowadziły Wenezuelę do ruiny. Rafo podkreśla, że „jeśli chcemy być znów wolni [w Wenezueli] to obrona wolności i propagowanie ograniczeń dla władzy, jako warunek bezpieczeństwa i dobrobytu, są nasza jedyną alternatywą”.

Z kolei Eduardo Fernández Luiña pokazuje, jak rosła w Hiszpanii popularność partii PODEMOS. Przypomina, że punktem zwrotnym był okres kryzysu gospodarczego, który populiści z PODEMOS wykorzystali, jako trampolinę do sukcesu, promując się, jako ugrupowanie anty-systemowe. W przekonaniu przedstawicieli tej partii lata 1978-2008 były wynikiem konspiracji sił prawicowych, stąd ich dążenie do zniszczenia budowanego po 1978 r. w Hiszpanii systemu. Autor przypominając, jak dużym zagrożeniem dla wolności jest ta partia stwierdza, że „PODEMOS nie wierzy w wolność jednostki. Jeśli zdobędą więcej władzy niż mają dzisiaj, istniejące wolności będą zagrożone”.

Marria Chaplia z European Students for Liberty zwróciła uwagę na związki pomiędzy populizmem i korupcją na Ukrainie. Okres ZSRR wytworzył w społeczeństwie ukraińskim poczucie zależności od polityki państwa i rządzących, mimo że chronicznie nie dotrzymywali oni swoich obietnic. Stąd potrzeba oddolnych inicjatyw, które będą promować w ukraińskim społeczeństwie wartości oparte na wolności, a nie zależności.

Francesco Clementi, profesor z Uniwersytetu w Perugii, skupił się na doświadczeniach włoskich, gdzie także istnieje głęboki brak zaufania do tradycyjnych instytucji i zwrócił uwagę na konflikt pomiędzy populizmem a dążeniem do konsensusu. Populistom nie zależy na dialogu, a na szybkim załatwieniu jakiejś sprawy wedle własnej wizji i interesów. Autor wskazuje też, że partie antypopulistyczne powinny przede wszystkim wyróżniać się wiarygodnością, m.in. w ramach przedstawiania obietnic wyborczych, które powinny być racjonalne i możliwe do spełnienia. Nie ma sensu licytacja z autorytarnymi populistami na populizm.

Tom Palmer, wiceprezes Atlas Network, z którym również rozmawiał Libek, podkreślił, że autorytarni populiści są entuzjastami polityki opartej o konflikt. Ciągła konfrontacja jest podstawą ich egzystencji i ma swoje podstawy w pracach wielu antyliberalnych filozofów, takich jak Carl Schmitt (zob. też Carl Schmitt: The Philosopher of Conflict Who Inspired Both the Left and the Right), Alain de Benoist, Alexander Dugin, Slavoj Zizek, Antonio Begru czy Chantal Mouffe. Wrogiem liberalnych wartości byli też oczywiście Marx i Engels. Tom Palmer zwraca uwagę na formowanie się „nacjonalistycznej i antyliberalnej międzynarodówki” – entuzjastów czegoś, co w ekonomii nazywamy grami o sumie ujemnej (częsty efekt konfliktów) i zerowej. „Wielką korzyścią z rządów prawa i wolności wymiany to zastępowanie rzadkich gier o sumie zerowej i częstszych gier o sumie ujemnej, grami o sumie dodatniej [w których obie strony korzystają – przyp. autora]” – podkreślił Palmer. Zwraca on też uwagę, że popularność autorytarnych populistów zwiększa poczucie zagrożenia (nie zawsze realne, często dodatkowo nakręcane przez media).  Rozwiązania, które proponuje Palmer to m.in. więcej racjonalnych argumentów w dyskusjach z populistami (zamiast ich ignorowania), używanie humoru w celu podkopania statusu członków grup nacjonalistycznych, większe wykorzystanie ewolucyjnej i eksperymentalnej psychologii, aby lepiej zrozumieć zjawisko poparcia dla autorytarnego populizmu i skuteczniej na nie reagować.

W krótkim tekście na temat populizmu w Wielkiej Brytanii Eamonn Butler z Adam Smith Institute zwrócił uwagę na źródła popularności idei Brexitu, takie jak imigracja (pomimo oczywistych korzyści dla brytyjskiej gospodarki) i niektóre z regulacji ustalane w Brukseli. Butler podkreślił zupełnie inne perspektywy mieszkańców Londynu (wielu przeciwników Brexitu) i brytyjskiej prowincji (popularność Brexitu). Butler, sam zwolennik wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, stwierdza, że pewien poziom antyelityzmu w społeczeństwie brytyjskim istniał zawsze, jest wręcz pożądany („utrudnianie życia liderom politycznym, tak jak to tylko możliwe”), przynajmniej dopóki populizm nie przekroczy pewnej granicy, którą byłoby „wybranie kogoś takiego jak Jeremy Corbyn”.

Zoltan Kész, niezależny członek węgierskiego parlamentu, również przypomniał, jak ważny dla autorytarnych populistów jest konflikt i nieustanne posiadanie czy poszukiwanie wrogów. W przypadku Węgier za rządów Orbána wrogiem był najpierw Międzynarodowy Fundusz Walutowy, później Unia Europejska, a następnie uchodźcy. Do katalogu wrogów dołączyły też niepokorne organizacje pozarządowe i George Soros. Kész zdradził, że źródłem jego sukcesu w świecie parlamentarnej polityki, zdominowanej (np. w mediach) przez obóz Orbána był bezpośredni kontakt z lokalnymi wyborcami. Na Węgrzech jest wielu przeciwników rządów Orbána, których jednak trzeba pobudzić do działania. Odpowiedzią na populistyczne polityki powinno być też budowanie poczucia odpowiedzialność, o której Kész mówił już podczas Europe Liberty Forum w Budapeszcie.

Na zakończenie Dimitris Dimitrakos, profesor Uniwersytetu w Atenach, na kilku stronach opisuje długą historię greckiego populizmu. Przypomina problem podsycania przez populistów braku zaufania do instytucji. Andreas Papandreou, lider PASOK, jednej z populistycznych partii, która zdominowała scenę polityczną w latach 80-tych mówił, że „instytucje nie powinny ograniczać siły ludzkiej suwerenności”. Alexis Tsipras, aktualny premier Grecji i lider populistycznej partii SYRIZA także podkreślał, że rząd powinien przezwyciężać „instytucjonalne bariery” dla własnych polityk. Dimitrakos uznaje to za przejaw autorytarnych skłonności liderów politycznych, gotowych do zwalczania instytucjonalnych ograniczeń ich władzy. Autor przypomina też destrukcyjną rywalizacje PASOK i Nowej Demokracji w latach 1974-2011, które licytowały się na klientelizm i wzajemnie napędzały swoje populistyczne polityki. Na skutek tego grecki system gospodarczo-polityczny został przed wybuchem kryzysu zdominowany przez zależne od państwa oligopole, upolitycznione związki zawodowe, protekcjonistyczne regulacje i subsydia. To doprowadziło do kryzysu, który przyniósł za sobą nową falę autorytarnych populistów, z takich partii jak skrajnie lewicowa SYRIZA czy skrajnie prawicowy Złoty Świt. O skutkach destrukcyjnej populistycznej konkurencji pomiędzy greckimi partiami politycznymi i licytacji na gospodarczy populizm, aż do wybuchu kryzysu, napisałem w 2016 r. w artykule dla 4Liberty.eu Review. W podsumowaniu Dimitrakos wyraził nadzieję, że populiści stracą zaufanie wyborców (dzieje się to już w Grecji) i pozwoli to na zmiany na scenie politycznej. Pytanie, czy wykorzystają to dobrze inne greckie partie i nie powtórzą błędów z przeszłości.

W publikacji wydanej przez Libek (s. 59-65) znaleźć można też wywiad przeprowadzony ze mną na temat zjawiska autorytarnego populizmu w Polsce, które w mojej ocenie nasiliło się po 2015 r. w związku z działaniami prowadzonymi przez Prawo i Sprawiedliwość, w tym z bezprecedensowym atakiem na zasady rządów prawa, rosnącą skalą upolityczniania gospodarki i antyliberalną retoryką rządzących.

Publikacja „Abusing the People: Global Challenges of Authoritarian Populism” pokazuje różne oblicza autorytarnego populizmu i z pewnością będzie pomocna dla organizacji oraz osób, które poszukują skutecznych odpowiedzi na populistyczne hasła i polityki. Trzy wnioski wydają mi się najważniejsze. Po pierwsze, widzimy jak ważna jest obrona i wzmacnianie zasad rządów prawa. To zasady rządów prawa, o ile są wystarczająco silne, mogą stanowić zaporę przed autorytarnym populizmem i szkodliwymi politykami, które niesie za sobą populizm. Wzmacnianie rządów prawa to nie tylko tworzenie odpowiednich przepisów, np. na poziomie konstytucji, ale też budowanie silnego przywiązania wyborców do tych wartości. Po drugie, działania autorytarnych populistów pokazują, że powinniśmy dążyć do modelu państwa (rządu) ograniczonego (z ang. limited government), z licznymi instytucjonalnymi ograniczeniami władzy. Państwo, które zajmuje się wszystkim, w którym pełną kontrolę przejmują autorytarni populiści, staje się niebezpiecznym narzędziem, służącym ograniczaniu fundamentalnych praw i wolności obywatelskich. Po trzecie, bardzo ważna jest skuteczna komunikacja w nowej rzeczywistości medialnej, której żadne ustawy czy regulacje nie są w stanie zmienić. Dotyczy to także komunikacji partii politycznych, które chcą podjąć skuteczna walkę z autorytarnymi populistami. Nie mają one szans w licytacji na populistyczne obietnice i hasła. Muszą przedstawić inną, wiarygodną wizję rzeczywistości. Taką alternatywą jest przedstawiona w sposób spójny rzeczywistość oparta na szerokim zakresie indywidualnej wolności i odpowiedzialności za swoje własne życie.

Share

Artykuł Autorytarny populizm przeciwko wolności i praworządności pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/autorytarny-populizm-przeciwko-wolnosci-i-praworzadnosci/feed/ 0
Usprawnienie systemu sądownictwa? Ale jak? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/usprawnienie-systemu-sadownictwa-ale-jak/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/usprawnienie-systemu-sadownictwa-ale-jak/#respond Thu, 16 Nov 2017 10:10:00 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5556 Sądownictwo wymaga reformy, to nie ulega wątpliwości. Pozostają jednak elementarne kwestie, które w demokratycznym państwie prawa nie podlegają zmianie. Zasada trójpodziału władzy została wprowadzona w Polsce już Konstytucją 3 Maja – jako pierwsza konstytucja w Europie i druga na świecie. Niezależność i niezawisłość sędziowska są fundamentami efektywnego systemu sądownictwa. Są one wymogami wynikającymi m.in. z art. […]

Artykuł Usprawnienie systemu sądownictwa? Ale jak? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: pixabay.com

Sądownictwo wymaga reformy, to nie ulega wątpliwości. Pozostają jednak elementarne kwestie, które w demokratycznym państwie prawa nie podlegają zmianie. Zasada trójpodziału władzy została wprowadzona w Polsce już Konstytucją 3 Maja – jako pierwsza konstytucja w Europie i druga na świecie. Niezależność i niezawisłość sędziowska są fundamentami efektywnego systemu sądownictwa. Są one wymogami wynikającymi m.in. z art. 47 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, które zapewniają prawo do skutecznego środka prawnego przed niezawisłym i bezstronnym sądem.

Gwarantują one uczciwość, przewidywalność i pewność systemu prawnego, które to elementy są istotne dla tworzenia atrakcyjnych warunków do inwestowania [1]. Z tego powodu każdej reformie wymiaru sprawiedliwości powinno przyświecać poszanowanie praworządności i przestrzeganie norm europejskich w zakresie niezależności sądów [2].

Zgodnie z wnioskami unijnej tablicy wyników wymiaru sprawiedliwości z 2017 r. dokonanej w zakresie badań niezależności sędziów, wśród powodów postrzeganego braku niezależności sądów i sędziów najczęściej wskazywano ingerencje i naciski instytucji rządowych i polityków, a w dalszej kolejności naciski ze strony interesów gospodarczych i innych. Wśród powodów dobrego postrzegania niezależności sądów i sędziów, ponad trzy czwarte przedsiębiorstw i obywateli wskazało gwarancje zapewniane przez status i pozycję sędziów [3]. Przykładowo Polska w kategorii „Niezależność sądów i sędziów w opinii ogółu społeczeństwa” zajmuje 17. miejsce, podczas gdy Dania zajmuje miejsce pierwsze [4]. W Danii funkcjonuje niezależna rada sądownictwa, która przedstawia ministrowi sprawiedliwości jednego kandydata na stanowisko sędziego, który to tradycyjnie zawsze postępuje z zaleceniami rady [5]. Dodatkowo w Danii, aby zapewnić niezależność sędziowską konstytucja chroni sędziów przed zwolnieniami lub przenoszeniem do innych prac. Ma to na celu zapobieganie wpływom na decyzję sędziego przez parlament i rząd [6].

Dania przoduje również w innych kategoriach, takich jak „Czas potrzebny na rozstrzygnięcie spraw cywilnych, handlowych, administracyjnych i innych”, gdzie zajmuje pierwsze miejsce. O skuteczności zastosowanych przez Danię rozwiązań może też świadczyć bardzo wysoka pozycja w prestiżowym rankingu „Doing Business 2017″, w którym zajęła trzecie miejsce na świecie i pierwsze miejsce w Europie [7].

Główne zarzuty stawiane sądownictwu to przewlekłość, opieszałość, brak umiejętności wyjaśniania i prowadzenia dialogu oraz zła organizacja pracy [8]. Należy zatem rozważyć, jakie czynniki wpływają na efektywność postępowań sądowych w Danii.

Duńska procedura cywilna przewiduje przed rozpoczęciem rozprawy głównej postępowanie przygotowawcze. Sąd wyznacza rozprawę wstępną (ang. preliminary hearing), która najczęściej odbywa się w formie telekonferencji, podczas której strony muszą rozważyć okoliczności faktyczne oraz prawne sprawy, a także przedstawić zakres dowodów. W trakcie wstępnego przesłuchania strony muszą uzgodnić harmonogram dalszego postępowania, w tym terminy wymiany pism procesowych i czas trwania procesu [9].

W niemieckiej procedurze cywilnej zadaniem sądu jest przygotowanie procesu poprzez m.in. wstępne przesłuchanie z udziałem stron i pełnomocników, które może odbyć się na sali sądowej lub w gabinecie sędziego. Strony przedstawiają swoje pisma procesowe, a sędzia ustnie wyjaśnia, jak on rozumie stan faktyczny i prawny sprawy, po czym obecni dyskutują na jej temat. Obowiązkiem sędziego jest przekazanie wskazówek stronom i podzielenie się swoimi spostrzeżeniami, tak aby uniknąć „procesowego zaskoczenia”. Sędzia zakreśla również terminy. Protokół z tego posiedzenia stanowi dla stron i sądu swoistą „proceduralną mapę” dalszego postępowania. Podobnie w Stanach Zjednoczonych na etapie przygotowania procesu sędzia konsultuje ze stronami i ich pełnomocnikami, za pomocą rozmowy telefonicznej czy też spotkania, harmonogram procesu, który strony wspólnie opracowują [10]. Harmonogram procesu obowiązuje również m.in. w Norwegii i na Litwie [11].

W polskim sądownictwie brakuje menedżerskiego podejścia do prowadzenia sprawy. W każdej dziedzinie biznesu przed rozpoczęciem projektu konieczne jest na wstępie opracowanie planu działania i stworzenie swoistej „mapy drogowej”. Odnoszę wrażenie, że w polskich sądach sposób prowadzenia spraw jest bardziej oparty na zasadzie: „a jakoś to będzie”. Terminy rozpraw są ustalane na bieżąco na kolejnych rozprawach, przy czym czas oczekiwania na kolejny termin to ok. 3-5 miesięcy. Nie tylko sędziowie są odpowiedzialni za przewlekłość procesu, ale również same strony czy ich pełnomocnicy, którzy niejednokrotnie dążą do jego przedłużenia, a to ze względów procesowych, czy też ze zwykłego braku przygotowania do sprawy – bo każdy cieszy się, że sprawa „spadła”. Zmiana kultury prawnej w każdym środowisku prawniczym, polegająca na reorganizacji myślenia o sprawie i procesie sądowym, jest bazą do tego, aby usprawnić nasz system.

___________________________________________


[1] Unijna tablica wyników wymiaru sprawiedliwości z 2017 r. [w:]
https://ec.europa.eu/transparency/regdoc/rep/1/2017/PL/COM-2017-167-F1-PL-MAIN-PART-1.PDF

[2] Idem

[3] Idem

[4] Idem

[8] B. Karolczyk, Koncentracja materiału procesowego w postępowaniu cywilnym przed sądem pierwszej instancji, 2013

[10] B. Karolczyk, Pretrial As A Part Of Judicial Case Management In Poland In Comparative Perspective, Comparative Law Review 15 2013

[11] B. Karolczyk, Koncentracja materiału procesowego w postępowaniu cywilnym przed sądem pierwszej instancji, 2013

___________________________________________

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Usprawnienie systemu sądownictwa? Ale jak? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/usprawnienie-systemu-sadownictwa-ale-jak/feed/ 0
Wolność słowa – subiektywizm, obiektywizm, demokracja https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wolnosc-slowa-subiektywizm-obiektywizm-demokracja/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wolnosc-slowa-subiektywizm-obiektywizm-demokracja/#respond Tue, 05 Sep 2017 08:10:05 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5369 Istnieje wiele rodzajów wolności opisywanych szeroko w dokumentach prawnych takich jak traktaty międzynarodowe czy konstytucje. Powoływanie się na wolność słowa jest w naszej zachodniej cywilizacji czymś oczywistym i powszechnym. Jednak podczas gdy jej obecność jest uniwersalnie chroniona prawnie, ideologicznie oraz często kulturowo różni się jej charakter, zakres oraz treść w zależności od społeczeństwa, którego ma […]

Artykuł Wolność słowa – subiektywizm, obiektywizm, demokracja pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: Jason Taellious / Flickr

Istnieje wiele rodzajów wolności opisywanych szeroko w dokumentach prawnych takich jak traktaty międzynarodowe czy konstytucje. Powoływanie się na wolność słowa jest w naszej zachodniej cywilizacji czymś oczywistym i powszechnym. Jednak podczas gdy jej obecność jest uniwersalnie chroniona prawnie, ideologicznie oraz często kulturowo różni się jej charakter, zakres oraz treść w zależności od społeczeństwa, którego ma dotyczyć. W Stanach Zjednoczonych istnieje niemal bezgranicznie. W Rosji formalnie. W Arabii Saudyjskiej nie istnieje praktycznie w ogóle. W Polsce natomiast jest sankcjonowana i ugruntowana przez trzy najważniejsze źródła – Artykuł 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka mówi, że “każdy człowiek ma prawo wolności opinii i wyrażania jej” a niemal identyczne słowa zawarte są w Art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Polska Konstytucja w Art. 54 mówi także, że “każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”.

Czy zatem wolność słowa jest wolnością subiektywną? Jeśli nie, to od czego zależy? Jeśli tak, to dlaczego wspominana jest zarówno w uniwersalnych jak i narodowych czy lokalnych dokumentach prawnych? Oraz ostatecznie, jaka jest rola wolności wypowiedzi w państwie demokratycznym i demokratycznym społeczeństwie?

Odpowiedzi na pierwsze pytanie można udzielić poprzez obserwację, że obiektywizm wolności słowa kończy się na jego uniwersalizmie. Nad każdą osobą na świecie unoszą się niniejsze dwa słowa – “wolność wypowiedzi”. Jednak na tej etykiecie kończy się obiektywizm. Charakter, zakres oraz treść wolności słowa jest już całkowicie subiektywna, uzależniona od wewnętrznych norm społeczeństwa. Każde społeczeństwo posiada inne normy, takie jak klimat polityczny, prawo, religię, kulturę czy obyczajowość. Ciekawym jest także fakt, że pomimo subiektywizmu wolności wypowiedzi, jest ona prawie zawsze wewnętrznie szanowana przez społeczeństwo. Przedstawiciele skrajnie różnych od siebie krajów na pewno zgodzą się ze stwierdzeniem, że wolność słowa jest częścią ich norm społecznych. Ta obserwacja dowodzi też stwierdzeniu, że wolność wypowiedzi jest uniwersalna – niewielu jest przeciwników jej istnienia a ewentualne starcia mogą dotyczyć jedynie treści.(1)

Nieodłączny subiektywizm nie jest jednak jednoznaczny z prawem regulowania wolności wypowiedzi. Rządzący nie mogą jej dobrowolnie zmieniać. Klimat polityczny, który zawierałby w sobie choćby program i ideologię partii rządzącej, jest jedynie jednym z wielu kryteriów stanowiącym o treści wolności słowa. Znacznie ważniejsze są inne kryteria takie jak kultura oraz prawo. Te dwa czynniki natomiast nie ulegają gwałtownym zmianom, szczególnie w państwach o względnie stabilnym systemie politycznym, na przykład Polsce. Zatem jakiekolwiek gwałtowne zmiany w zakresie wolności wypowiedzi wywołane politycznie są prawie na pewno nieadekwatne.

Obecność wolności słowa w dokumentach międzynarodowych jest niezwykle istotna dla ochrony wolności słowa wewnętrznie, narodowo. Takie dokumenty mówią wyłącznie, że wolność słowa w taki czy inny sposób musi istnieć. Powoduje to, że wolności słowa nie da się tak łatwo usunąć w całości. Taki zabieg ma na celu też dwie inne reakcje – tę innych narodów jak i społeczeństwa danego państwa. Na przykład państwa demokratyczne zawsze wzajemnie reagują na swoje zmiany wewnętrzne, które mogłyby uderzyć w wolności obywateli. Państwa się wzajemnie nadzorują, pomimo braku jakiejkolwiek bezpośredniej władzy względem siebie. Ponadto, ponieważ wolność słowa jest wolnością uniwersalną, stanowi symbol dla obywateli danego państwa. Wolność słowa jest wartością nietykalną, zatem jeśli jakakolwiek władza próbuje tą wolność odebrać, społeczeństwo powinno samo reagować i stawiać opór. Da się to zaobserwować na przykładzie Polski. Gdy niezależność mediów została ograniczona – a niezależne media są formą wolności wypowiedzi – dało się zaobserwować znaczny odzew społeczeństwa oraz opozycji politycznej.(2) Dlaczego? Bo wolność słowa jest prawem człowieka – czymś czego nie można bezkarnie odbierać. Inne prawa człowieka, takie jak wolność zgromadzeń i zrzeszania się mają na celu przyznanie społeczeństwu możliwości weryfikacji oraz kontroli swojej wolności.(3)

Państwa demokratyczne nie zostały przytoczone bez powodu. Z wszystkich systemów politycznych to właśnie w demokracji wolność słowa jest najważniejsza. Bez niej demokracja nie może istnieć bo polega ona na wzajemnym dialogu, który przekonuje społeczeństwo do oddania głosu na jedną lub drugą partię polityczną. Jeśli dialog przestanie istnieć poprzez odebranie wolności słowa, to przestaje istnieć demokracja, ponieważ społeczeństwo nie otrzymuje rzetelnych informacji pozwalających oddać głos. Ponadto, wolność słowa jest niezbędna do realizacji innych praw obywatelskich jak i zabezpieczania pluralizmu państw demokratycznych.(4)

O granicach wolności słowa mówi wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Handyside v Wielka Brytania. Stwierdzono, że “[wolność wypowiedzi] nie może ograniczać się jedynie do informacji, które są przychylnie odbierane albo postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz odnosi się w równym stopniu do takich, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój. Takie są wymogi pluralizmu i demokracji bez których demokracja nie istnieje”.(5) Nakłada to wymóg na rządy państw do respektowania w identycznym stopniu opinii politycznie im przychylnych jak i nieprzychylnych, opinii sprzecznych ze sobą jak i opinii mniej lub bardziej kontrowersyjnych. Trybunał zwrócił też uwagę na konieczność proporcjonalności ewentualnych zmian wprowadzanych w zakres wolności słowa.  Na potrzeby wolności słowa wszystkie opinie są traktowane jako całość. Nie można odbierać niezależności mediów, które są mechanizmem, za pomocą którego opinie są wymieniane. Nie można też traktować potrzeb politycznych jako główny powód wprowadzanych zmian.

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Bibliografia:

(1) Reza Pankhurst, ‘Freedom of Speech – a universal value?’ (Political Theology Today, 10.10.2012) <https://www.politicaltheology.com/blog/freedom-speech-universal-value/> odwiedzono: 17.08.2017.

(2) Redakcja, ‘Wolność Mediów w całej Polsce. Protesty poza Warszawą’ (Gazeta Wyborcza, 16 Grudzień 2016) <https://wyborcza.pl/7,75398,21133242,wolnosc-mediow-w-calej-polsce-protesty-poza-warszawa.html> odwiedzone: 30.08.2017.

(3) Liberty – Human Rights, ‘Free Speech and Protest’ (Liberty, 2017) <https://www.liberty-human-rights.org.uk/human-rights/free-speech-and-protest> odwiedzone: 17.08.2017.

(4) Michał Urbańczyk, ‘Doktryna wolności słowa we współczesnych demokracjach liberalnych’ (WPiA UAM Poznań, 2017) <https://prawo.amu.edu.pl/__data/assets/pdf_file/0019/223336/01-DWS-Wolnosc-slowa-jako-fundament-demokracji.pdf> odwiedzono: 17.08.2017.

(5) Handyside v Wielka Brytania 5493/72, (ECHR, 7.12.1976) 5.

Share

Artykuł Wolność słowa – subiektywizm, obiektywizm, demokracja pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wolnosc-slowa-subiektywizm-obiektywizm-demokracja/feed/ 0
Rządy prawa i demokracja w Polsce – wystąpienie w U.S. Helsinki Commission https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rzady-prawa-i-demokracja-w-polsce-wystapienie-w-u-s-helsinki-commission/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rzady-prawa-i-demokracja-w-polsce-wystapienie-w-u-s-helsinki-commission/#respond Mon, 07 Aug 2017 08:10:01 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5300 Wystąpienie Marka Tatały (Forum Obywatelskiego Rozwoju – FOR) wygłoszone podczas briefingu U.S. Helsinki Commission poświęconemu demokracji w Europie Środkowo-Wschodniej – 26 lipca 2017 r., Kongres Stanów Zjednoczonych, Waszyngton D.C. Przez wiele lat Polska była przedstawiana jako przykład sukcesu i udanej, pokojowej transformacji gospodarczej i ustrojowej. Dzięki początkowym wolnorynkowym reformom i kontynuacji pro-reformatorskiej ścieżki przez kolejne […]

Artykuł Rządy prawa i demokracja w Polsce – wystąpienie w U.S. Helsinki Commission pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Wystąpienie Marka Tatały (Forum Obywatelskiego Rozwoju – FOR) wygłoszone podczas briefingu U.S. Helsinki Commission poświęconemu demokracji w Europie Środkowo-Wschodniej – 26 lipca 2017 r., Kongres Stanów Zjednoczonych, Waszyngton D.C.

Przez wiele lat Polska była przedstawiana jako przykład sukcesu i udanej, pokojowej transformacji gospodarczej i ustrojowej. Dzięki początkowym wolnorynkowym reformom i kontynuacji pro-reformatorskiej ścieżki przez kolejne rządy byliśmy świadkami szybkiego i stabilnego wzrostu gospodarczego w Polsce, który doprowadził do największego wzrostu poziomu PKB na mieszkańca w regionie. Ukraina miała nieco wyższy niż Polska poziom PKB na mieszkańca w 1990 r., ale dziś widzimy, jak brak udanych reform gospodarczych i politycznych doprowadził do gigantycznych różnic pomiędzy tymi dwoma krajami.

W tym okresie różne partie polityczne – od prawicowych konserwatystów po lewicowych socjaldemokratów – były obecne w kolejnych rządach, wymieniając się władzą w sposób pokojowy. Nie było poważnych ataków legislacyjnych głównych sił politycznych na fundamenty Konstytucji RP z 1997 r. Ogólny poziom jakości instytucji zdecydowanie się poprawił dzięki krajowym wysiłkom i zewnętrznym bodźcom, takim jak wejście do Unii Europejskiej i NATO. Ponieważ w dalszej części swojego wystąpienia skupiam się na praworządności i sądownictwie, warto podkreślić, że niezależność sądownictwa od polityków była również ważną zmianą instytucjonalną, osiągniętą w Polsce po upadku komunizmu.

Jednak dobre zmiany z przeszłości nie są wystarczającą gwarancją przyszłych sukcesów. Znamy z historii wiele przypadków odchodzenia od dobrych rozwiązań instytucjonalnych i przechodzenia do złych transformacji: w obszarze demokracji, rządów prawa, wolności gospodarczej, tak ważnej dla przedsiębiorczości, czy jakości instytucji.

Rządy w państwach demokratycznych mogą zostać przejęte przez niedemokratycznych przywódców. A. Łukaszenka, V. Putin, R. Erdogan czy niektórzy przywódcy w Ameryce Łacińskiej wygrali demokratyczne wybory, aby następnie osłabić system demokratyczny lub całkowicie zlikwidować demokrację. V. Orban na Węgrzech zdobył większość konstytucyjną i użył tej władzy do ograniczenia konkurencji politycznej poprzez wprowadzenie zmian w systemie wyborczym i mediach a także osłabienie praworządności. Ponadto, V. Orban ogłosił w 2014 r. koniec „liberalnej demokracji” na Węgrzech. Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, stwierdził w 2011 r., że jest przekonany, że nadejdzie sukces wyborczy PiS i „taki dzień, kiedy będziemy mieć w Warszawie Budapeszt”. Widzimy dziś wiele podobieństw pomiędzy zmianami na Węgrzech i w Polsce, jednak polski rząd nie ma większości konstytucyjnej, choć zachowuje się tak, jakby ją miał.

Nie ma wątpliwości, że Prawo i Sprawiedliwości wygrało demokratyczne wybory (po bardzo populistycznej kampanii wyborczej) i Polska wciąż jest demokracją, pomimo ostrych haseł, które słyszymy w debacie publicznej. Wydaje mi się, że niektóre z tych słów powinny być zarezerwowane na trudniejsze czasy – oby takie nigdy nie nastały. Przesada może czasami przynosić odwrotne skutki.

Jednak zamiast wzmacniać system demokratyczny, w tym rządy prawa, PiS prowadzi Polskę w przeciwnym kierunku. 24 lipca br. Prezydent Andrzej Duda ogłosił plan zawetowania dwóch z trzech kontrowersyjnych ustaw dotyczących wymiaru sprawiedliwości, co jedynie spowolni ten proces.  Większość zagrożeń wymienionych w „Deklaracji Wsparcia dla Demokracji”, ogłoszonej przez Center for International Private Enterprise (CIPE) i europejskich partnerów, jest dziś  także w naszym kraju, nadal aktualna.

Wiele osób w Polsce uwierzyło, że wygranie wyborów i posiadanie większości (37 proc. głosów) oznacza, że zwycięzca może zrobić wszystko. Obietnice i hasła wyborcze partii rządzącej pogłębiły to przekonanie. W związku z tym osłabieniu uległo przywiązanie części społeczeństwa do mechanizmów wzajemnego ograniczania (z ang. checks and balances) i podziału (z ang. separation of powers) władz czy ochrony praw mniejszości.  Jest to szkodliwe zjawisko dla jakości demokracji i może mieć długotrwałe konsekwencje. Na szczęście ostatnie protesty, które doprowadziły do prezydenckich wet, pokazują, że jest w Polsce też istotna część społeczeństwa przywiązana do demokratycznych wartości. Oby grupa ta była coraz silniejsza w przyszłości, także dzięki ostatnim wydarzeniom na ulicach polskich miast.

Wyzwania dla demokracji – przyszłość rządów prawa w Polsce

Prawo i Sprawiedliwość nie odpowiedziało jak na razie na wiele wyzwań stojących przed Polską ,w tym tych w sferze gospodarczej. Wręcz przeciwnie, niektóre działania PiS, takie jak rozrost państwa socjalnego, bez zapewnionych źródeł finansowania, czy obniżenie wieku emerytalnego, kiedy społeczeństwo się starzeje, pogorszyły sytuację. To co jest teraz kluczowym wyzwaniem, to jednak przyszłość rządów prawa.

Jak stwierdził amerykański Departament Stanu, w jednej z ostatnich informacji prasowych, „polski rząd kontynuuje wprowadzanie przepisów, które zdają się  ograniczać niezależność sądownictwa i osłabiać zasady państwa prawa w Polsce”. Byliśmy świadkami różnych aktów prawnych, które przyczyniły się do tego procesu:

  • Trybunał Konstytucyjny: partia rządząca nominowała kliku sędziów w sposób naruszający Konstytucję RP i przejęła polityczną kontrolę nad Trybunałem. Stanowi to zagrożenie dla wprowadzania w przyszłości przez PiS kolejnych niekonstytucyjnych ustaw w różnych obszarach.
  • Ustawa o ustroju sądów powszechnych: przepisy ustawy pozwolą Ministrowi Sprawiedliwości (będącemu jednocześnie Prokuratorem Generalnym) na odwołanie wszystkich prezesów sądów w Polsce w sposób arbitralny w ciągu 6 miesięcy od wejścia przepisów w życie. Minister nie będzie musiał odbywać wiążących konsultacji z Krajową Radą Sądownictwa, jak miało to miejsce w przeszłości.
  • Partia rządząca forsowała dwie inne ustawy, które stanowiły poważne zagrożenie dla niezależności sądownictwa i zasad państwa prawa: o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Te dwie kontrowersyjne ustawy wywołały protesty na ulicach Polski i reakcje międzynarodowe, co przyczyniło się do zawetowania tych ustaw przez Prezydenta Andrzeja Dudę.
  • Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego ostrzegał jeszcze przed prezydenckimi wetami: „Jeśli mechanizmy użyte [przez PiS – przyp. autora] w Trybunale Konstytucyjnym jako narzędzie do walki politycznej zostaną wykorzystane także w Sądzie Najwyższym i pozostałych sądach, to perspektywy na przyszłość są ponure”.
  • Bardzo szybki proces legislacyjny: Większość omawianych ustaw została uchwalona w ekspresowym tempie, bez konsultacji publicznych i dyskusji z obywatelami, ekspertami i organizacjami pozarządowymi. Tym samym rządzący złamali różnego rodzaju zapisy i standardy dotyczące jakości procesu legislacyjnego w Polsce.

Podsumowując, model sądownictwa zaproponowany prze partię rządzącą przypomina model znany z czasów komunizmu w Polsce, kiedy jedna partia kontrolowała władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. W swoim ostatnim wystąpieniu w Warszawie Prezydent Donald Trump powiedział, że „tak długo jak znamy naszą historię, będziemy wiedzieć, jak budować naszą przyszłość”. Polacy są świadomi, do czego polskie społeczeństwo i gospodarkę doprowadziła koncentracja władzy i brak jej ograniczeń w PRL. To dlatego coraz więcej osób protestowało na ulicach, domagając się od Prezydenta Andrzeja Dudy wet ustaw PiS wprowadzających zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Dwa z trzech możliwych wet to dobra decyzja i duży sukces tej części społeczeństwa obywatelskiego, która jest przywiązana do demokratycznych wartości.

Jakie kolejne zagrożenia stoją przed Polską?

  • Media: rządzący dyskutują na temat ograniczenia udziałów zagranicznych firm w mediach. Niesie to za sobą ryzyko nacjonalizacji i zwiększenia politycznej kontroli nad niektórymi mediami, po tym jak partia rządząca przejęła wcześniej kontrolę nad mediami publicznymi.
  • Organizacje pozarządowe: w Sejmie jest już ustawa o Narodowym Instytucie Wolności –Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, która może doprowadzić do przekierowania środków publicznych do organizacji przyjaznych rządzącym i ograniczenia finansowania organizacji, które politykę rządu krytykują. Istnieje też ryzyko wprowadzenia rozwiązań uderzających w pochodzące z zagranicy wsparcie finansowe organizacji pozarządowych, podobnie jak miało to miejsce na Węgrzech i w Rosji.
  • Gospodarka: bez działającego Trybunału Konstytucyjnego i niezależnego sądownictwa (prokuratura jest już kontrolowana przez Ministra Sprawiedliwości) istnieje długookresowe ryzyko dla poziomu inwestycji, a także ograniczenia wolności przedsiębiorców do wyrażania krytycznych opinii o rządzących.
  • Wymiar sprawiedliwości: Prezydent Duda ogłosił, że przedstawi plan reformy sądownictwa.

Propozycje reakcji na problemy z demokracją

W krótkim okresie należy:

  • Zwiększyć aktywność organizacji pozarządowych, mediów i społeczeństwa obywatelskiego w obszarze sprawdzania faktów (z ang. fact-checking) i działań watchdogowych, monitorujących pracę polityków. Trzeba korzystać z efektywnych narzędzi komunikacji. Jest wiele osób, które wiedzą co jest złe lub fałszywe, ale należy zwiększyć dotarcie do szerszej liczby odbiorców.
  • Poprawić współpracę i koordynację działań społeczeństwa obywatelskiego, organizacji pozarządowych, organizacji przedsiębiorców i partii politycznych – organizacje pozarządowe i przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego mogą pełnić role mediatorów.
  • Dążyć do zwiększenia zaangażowania przedsiębiorców, którzy powinni nie tylko bardziej zdecydowanie wspierać organizacje pozarządowe zasobami, ale także zabierać głos w sprawach dotyczących przyszłości demokracji w Polsce.
  • W związku z deklaracją Prezydenta Dudy o tym, że przedstawi propozycje zmian w wymiarze sprawiedliwości po zawetowaniu dwóch ustaw, niezbędne jest monitorowanie działań Prezydenta i przedstawienia opinii dla tych propozycji.

W dłuższym okresie należy:

  • Zaproponować alternatywne propozycje naprawy wymiaru sprawiedliwości w Polsce, które skupią się na poprawie tego, co działało źle (m.in. zbyt długie postępowania sądowe, nadmierny formalizm), przy jednoczesnym wzmacnianiu niezależności sądownictwa od polityków. Należy też odwrócić dotychczasowe zmiany wprowadzone przez PiS w wymiarze sprawiedliwości. Niektóre zmiany mogą wymagać także zmian w Konstytucji, co z kolei będzie wymagać większości konstytucyjnej.
  • Poprawić jakość procesu stanowienia prawa w Polsce, aby zagwarantować realny udział zainteresowanych stron w debacie publiczne i zwiększyć jakość oceny skutków regulacji.
  • Wzmocnić edukację ekonomiczną i obywatelską w procesie edukacji, m.in. poprzez bardziej praktyczne lekcje demokracji.

Polska powinna być nadal wzorem

To przede wszystkim od aktywności polskiego społeczeństwa obywatelskiego zależy wzmacnianie demokracji w Polsce. Nie powinniśmy oczekiwać, że Unia Europejska i nasi partnerzy na Zachodzie, rozwiążą problemy z demokracją w Polsce za nas. Nie oznacza to jednak, że powinni oni milczeć i nie zwracać uwagi na to, co dzieje się w naszym kraju. Wręcz przeciwnie, wszyscy przyjaciele Polski mogą oczywiście wspierać Polki i Polaków wiedzą, doświadczeniem, zasobami i moralnym wsparciem dla osób oddanych demokracji, które mają odwagę skorzystać z szansy, jaką daje obecny kryzys z zasadami państwa prawa. W związku z tym doceniam rolę CIPE, które wspiera swoich lokalnych partnerów i wspólnie z nimi przygotowało „Deklarację Wsparcia dla Demokracji”, a także zaprosiło nas do Stanów Zjednoczonych, abyśmy wzięli udział w briefingu U.S. Helsinki Commission.

Na końcu należy ponownie podkreślić, że demokracja i silne gospodarki w Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej są kluczowe dla wzajemnie korzystnego partnerstwa transatlantyckiego. Poza tym Polska ma potencjał do bycia inspiracją dla społeczeństw z Europy Wschodniej (m.in. Białorusi, Ukrainy i Rosji) oraz Bałkanów, które chciałyby dążyć do poprawy poziomu życia i większej wolności jednostek. Siła polskiej demokracji nadal powinna stanowić przykład dla tych regionów. Utrzymanie fundamentów międzynarodowej stabilności, wymaga od nas odpowiedzialności i podejmowania wspólnych działań zawsze wtedy, kiedy demokracja jest zagrożona.

Share

Artykuł Rządy prawa i demokracja w Polsce – wystąpienie w U.S. Helsinki Commission pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rzady-prawa-i-demokracja-w-polsce-wystapienie-w-u-s-helsinki-commission/feed/ 0
Czy demokracja bezpośrednia to wróg wolnego rynku? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-demokracja-bezposrednia-to-wrog-wolnego-rynku/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-demokracja-bezposrednia-to-wrog-wolnego-rynku/#respond Mon, 03 Apr 2017 06:01:42 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4914 Wielu autorów, którzy posądzają wolny rynek o wszelkie zło tego świata, jest przekonanych, że bezpośrednie zaangażowanie obywateli w życie polityczne – tak zwana demokracja partycypacyjna, deliberatywna czy uczestnicząca – doprowadzi właśnie do wprowadzenia w życie rozwiązań, które ten „zły neoliberalizm” zniszczą i na jego miejsce wcielą w życie, przykładowo, podwyżkę podatków. Myślę, że jest to […]

Artykuł Czy demokracja bezpośrednia to wróg wolnego rynku? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: Wikimedia

Wielu autorów, którzy posądzają wolny rynek o wszelkie zło tego świata, jest przekonanych, że bezpośrednie zaangażowanie obywateli w życie polityczne – tak zwana demokracja partycypacyjna, deliberatywna czy uczestnicząca – doprowadzi właśnie do wprowadzenia w życie rozwiązań, które ten „zły neoliberalizm” zniszczą i na jego miejsce wcielą w życie, przykładowo, podwyżkę podatków. Myślę, że jest to instrumentalne traktowanie demokracji bezpośredniej – „popierajmy szeroką partycypację, aby został wybrany jedynie słuszny pogląd”. Ciekawe, czy jeżeli w toku obywatelskiego uczestnictwa okazałoby się, że ludzie – jak na przykład w Szwajcarii – wybierają jednak rozwiązania wspierające własność prywatną, to czy ci sami autorzy zaczęliby promować powrót do demokracji przedstawicielskiej bądź nawet do autorytaryzmu?

Na polskim gruncie taki pogląd jest zawarty między innymi w książce Jana Sowy pt. „Inna Rzeczpospolita jest możliwa” (2015). Sowa w rozdziale „Demokracja – instytucje dobra wspólnego versus instytucje przedstawicielskie” słusznie zauważa, że jest w tym coś dziwnego i antyobywatelskiego, że posłowie i senatorowie – jak mówi polska konstytucja, której 20-lecie właśnie obchodzimy – „nie są związani instrukcjami wyborców”. Jak pisze autor książki, „w rzeczywistości [posłowie] po prostu sprawują władzę w ramach wyznaczonych przez prawo. W wyborach nie wyrażamy zatem wcale naszej woli, ale jedynie przyzwolenie na rządy tych lub owych” (s. 248). Przez wyrażanie woli Sowa rozumie dopiero bezpośrednie obywatelskie działanie, zabieranie głosu i wymyślanie przez ludzi rozwiązań różnych problemów podczas zgromadzeń ludowych: „głos jest wcieleniem obecności. A ona nie może zostać zastąpiona, wyklucza więc wszelkie formy reprezentacji” (s. 258). Jan Sowa krytycznie cytuje również jednego z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych – Jamesa Madisona, który jako właściwy system polityczny postulował (w odróżnieniu od demokracji) republikę, przez którą rozumiał „oddanie władzy w ręce małej grupy obywateli wybranych przez resztę” oraz „całkowite wyłączenie ludu, w jego kolektywnej formie, z jakiegokolwiek udziału w rządzie” (s. 265). Jak komentuje Sowa, w świetle słów Madisona okazuje się, że „celem reprezentacji politycznej nie jest wcale afirmacja władzy ludu” (s. 266), tylko odsunięcie obywateli od uczestnictwa w demokracji.

Argumentów stosowanych przez Sowę mogliby używać również zwolennicy wolnego rynku, którzy uważają, że demokracja bezpośrednia byłaby remedium na wprowadzanie absurdów niesprawiedliwie ograniczających jednostkom prawo do własności prywatnej, czyli poszerzających możliwość odbierania ludziom przez państwo zarobionych przez nich pieniędzy. Przykładami z Polski są moim zdaniem podwyżka VAT z 22 proc. do 23 proc. (wprowadzona w 2011 roku przez rząd PO-PSL, a utrzymana od 2015 roku przez rząd PiS) oraz rozszerzenie zakresu oskładkowania umów zleceń decyzją Sejmu z października 2014 roku, również głosami zarówno PO, jak i PiS. Obie te złe, nieszanujące własności prywatnej decyzje to owoce demokracji przedstawicielskiej, parlamentarnej. Mimo tego Jan Sowa sprawia wrażenie przekonanego, że wprowadzenie demokracji bezpośredniej automatycznie będzie się łączyć z wyborem przez uczestniczących obywateli rozwiązań socjalistycznych, na przekór rzekomo prowolnorynkowym tendencjom demokracji parlamentarnej. Jak pisze Sowa, „parlamentaryzm jest logiką polityczną (…) późnego kapitalizmu”; „demokracja parlamentarna służy utrzymaniu przy życiu chwiejącej się władzy kapitału” (s. 267). Sowa nie dostrzega, że skostniały system demokracji przedstawicielskiej, pozostawiający mało miejsca dla bezpośredniej obywatelskiej partycypacji i kontroli, może służyć celom wręcz przeciwnym: umożliwia bowiem łatwe zagarnianie przez polityków pieniędzy obywateli, aby realizować obietnice wyborcze skierowane do poszczególnych grup (przykładem są podwyżki podatków dla ogółu pracujących, aby wypłacić zasiłek tylko części z nich). Wydaje się, że przedstawiciele ludu niestety znacznie chętniej wykorzystują swą władzę do realizacji etatystycznych zakusów i pozbawiania umiarkowanie zarabiających obywateli ich pieniędzy niż – jak twierdzą entuzjaści demokracji bezpośredniej w służbie walki z wolnością ekonomiczną – do podążania za „pokusą” „neoliberalnego” obniżania podatków czy wprowadzania ułatwień w działalności gospodarczej i zatrudnianiu.

Podobnego utożsamienia demokracji bezpośredniej z wyborem rozwiązań godzących we własność prywatną dokonuje światowej sławy badacz grupy zwanej „prekariatem”, Guy Standing z Wielkiej Brytanii. W książce „Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa” (2011, polskie wydanie 2014, tłum. Paweł Kaczmarski i inni) również zauważa, jakoby posiadające kapitał „elity” kierowały polityką, kierując ją na tory „neoliberalizmu” i uniemożliwiając uczestnictwo „zwyczajnym” obywatelom (s. 348, s. 350). Tak samo jak dla Sowy, dla Standinga doskonałą egzemplifikacją demokracji deliberatywnej jest ruch Occupy Wall Street. Co jeszcze bardziej znamienne, jako przykład na powodzenie demokracji deliberatywnej Standing przytacza następującą sytuację: „Jeden z eksperymentów, przeprowadzony w dotkniętym recesją stanie Michigan, doprowadził do wzrostu poparcia dla wyższych podatków (w wypadku stawki podatku dochodowego z 27 do 45 proc.). W eksperymentach tego typu największe zmiany opinii zachodzą wśród tych, którzy zdobywają najwięcej wiedzy. Nie znaczy to, ze zmiany takie są zawsze pożądane” (s. 350-351). We fragmencie tym autor sugeruje, że generalnie powinno być tak, iż za sprawą demokracji deliberatywnej obywatel zyskuje większą wiedzę, która oświeca go w taki sposób, że obywatel ten wybiera podwyżkę podatków (bo gdy wybierze jednak, że chce, aby państwo nie zabierało mu aż tyle wynagrodzenia, będzie pod wpływem „komunałów” i „sloganów” tworzonych przez „siłę kapitału elit” – por. s. 350). Czasem jednak do głowy uczestniczącego obywatela może wkraść się „niewłaściwa wiedza”, która zasugeruje zmiany – jak pisze sam Standing – „niepożądane”, czyli właśnie te „neoliberalne”. Stwierdzenie, że według autora zmiany „niepożądane” to właśnie zmiany wolnorynkowe, jest tym bardziej uzasadnione, że z pracy „Prekariat” wynika także, iż poglądy wspierające wolność ekonomiczną i własność prywatną są przez Guya Standinga utożsamiane z… populizmem. Wystarczy przyjrzeć się takim fragmentom: „Warto rozważyć tymczasowy wariant dochodu podstawowego, który mógłby pomóc odciągnąć prekariat od populizmu. Polegałby on na wymaganiu od wszystkich posiadających do niego prawo, by w trakcie rejestrowania się jako jego beneficjent, składali moralne zobowiązanie do głosowania w wyborach krajowych i lokalnych” (s. 351) oraz „Być może to obowiązek głosowania sprawia, że neoliberalizm cieszy się w Brazylii tak małym poparciem” (s. 353)…

Czyżby autorzy – używający w kontekście demokracji bezpośredniej czy deliberatywnej słów takich jak „wielość”, „pluralizm”, „różnorodność” – naprawdę nie zdawali sobie sprawy, że postulowana przez nich szeroka partycypacja obywatelska może prowadzić nie tylko do rozkwitu rozwiązań etatystycznych czy socjalistycznych, ale także do wyboru pomysłów niosących ochronę własności prywatnej, niskie podatki, elastyczność zatrudnienia i brak nadmiernej biurokracji? Przykładem na to, że obywatele mogą wybrać tę drugą opcję, jest choćby szwajcarskie referendum z września 2016 roku w sprawie wprowadzenia projektu „zielonej gospodarki”, który miał podporządkować gospodarkę celom ekologicznym. Jeżeli okresowe cele dotyczące „zrównoważenia gospodarki” nie zostałyby osiągnięte, władze federalne i lokalne miałyby prawo tak zaostrzać swoje działanie, aby doprowadzić do spełnienia tych celów – nawet kosztem rzeczy takich jak wzrost gospodarczy, zatrudnienie, czy też – puśćmy wodze wyobraźni – swobody obywatelskie. Jednak 63 proc. głosujących Szwajcarów (przy frekwencji 43 proc. uprawnionych do głosowania) powiedziało „nie” zielonej gospodarce. W Polsce, przy zachowaniu wszelkich proporcji, podobnym prowolnorynkowym bezpośrednim zaangażowaniem obywatelskim można nazwać akcję „Nie Zagłosuję”, prowadzoną w latach 2013-2014 przeciwko zagarnianiu przez rząd środków z Otwartych Funduszy Emerytalnych na własne wydatki. Akcja polegała na wysyłaniu apeli do polityków oraz umieszczaniu przez zaangażowane osoby na portalu społecznościowym swoich zdjęć z kartką zawierającą informację, ile środków „zabiorą” politycy tej osobie i jej bliskim. W końcu w 2014 roku w akcie protestu w OFE pozostało aż 2,5 mln Polaków, co wymagało samodzielnego złożenia deklaracji w urzędzie, w przeciwieństwie do zgody na przeniesienie wszystkich środków z OFE do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, która nie wymagała od obywatela żadnego działania.

Wydaje się, że w utożsamianiu demokracji bezpośredniej ze sprzeciwem wobec wolnego rynku i indywidualizmu nie chodzi jedynie o to, że wyrażający taki pogląd autorzy po prostu nie wierzą w to, że demokracja deliberatywna może przynieść rozwiązania wolnorynkowe. Autorzy ci często sugerują bowiem, że najchętniej wykluczyliby z ewentualnie powstałej demokracji bezpośredniej osoby o poglądach wolnorynkowych. Jan Sowa jedynie w kontekście walki z wolnym rynkiem, z „antydemokratyczną (…) prywatną własnością środków produkcji” (s. 267) wyraża następujące przekonanie: „Obecny ruch okupacji i protestów (…) nie oczekuje od polityków i rządzących niczego poza tym, żeby się wynieśli i pozwolili ludziom w demokratyczny sposób decydować o własnym życiu” (s. 267-268). „Decydowanie w demokratyczny sposób o własnym życiu” jest według autora przeciwieństwem poglądów wolnorynkowych, takich jak popieranie niskich podatków, choć wydawałoby się, że obywatelskie poparcie dla rozwiązań wolnorynkowych stanowi jeden z przejawów możliwości „decydowania [obywateli] o własnym życiu” w ramach demokracji. Zwłaszcza że w sferze pozapolitycznej to właśnie te wspomniane niskie podatki umożliwią mi w większym stopniu decydowanie o własnym życiu niż podatki wysokie, ponieważ to ja będę w większym stopniu decydować, na co przeznaczę moje wynagrodzenie. Z tekstu Sowy wynika jednak, że mamy prawo wykluczyć z demokracji bezpośredniej osobę, która głosi takie przekonania, bo jest ona niedemokratyczna. Jeszcze mocniej przekonanie takie wyraża Guy Standing: „Libertariańskim, paternalistycznym «popychaczom» powinno się powiedzieć, by zajęli się własnymi sprawami i swoją «architekturą wyboru», panoptykon należy zaś zdemontować. Aby wspierać ludzi w podejmowaniu samodzielnych decyzji, potrzeba odpowiedniej edukacji i quality time” (s. 307). A zatem widać tutaj jasne rozróżnienie: po jednej stronie są „libertarianie”, a po drugiej stronie są „ludzie”, którzy mają mieć udział w rządzeniu. Skoro, jak sugeruje Standing, zwolennikom wolności jednostki, ochrony własności prywatnej oraz wolnego rynku należy zamknąć usta, oznacza to, że nie są oni „ludźmi” demokracji bezpośredniej; że dopóki mają oni wolnościowe poglądy, nie są godni być uczestniczącymi obywatelami. Podobne stanowisko jest wyrażane w artykule „Neoliberalism, Austerity and Participatory Democracy” (2011) autorstwa Sveinunga Legarda. Autor bez ogródek mówi w nim o naturalnie antywolnorynkowym charakterze systemu politycznego opartego na bezpośrednim obywatelskim zaangażowaniu: jak pisze w imieniu socjalistów i działaczy ekologicznych (tłum. moje), „nasza aspiracja do bezpośredniej i uczestniczącej demokracji zawiera w sobie nasze rewolucyjne marzenia o życiu poza kapitalizmem”…

Skoro według osób utożsamiających demokrację bezpośrednią ze sprzeciwem wobec indywidualizmu i wolnego rynku poparcie dla wolności jednostki oraz wolności ekonomicznej nie mieszczą się w demokracji, to w gruncie rzeczy pozornie szlachetne postulaty tych autorów, aby dać ludziom uczestnictwo w rządzeniu poprzez wcielenie w życie demokracji bezpośredniej w miejsce parlamentarnej, są na wskroś antydemokratyczne czy też – stosując inną pojęciowość – antyobywatelskie: głoszą bowiem demokrację deliberatywną tylko pod warunkiem, że obywatele będą wyrażać „jedynie słuszne” poglądy. Wprowadzanie demokracji bezpośredniej z założeniem – choćby niepisanym, a obowiązującym tylko na mocy prawa zwyczajowego – że zamierzamy ignorować w niej osoby o poglądach odwołujących się do prawa do własności prywatnej i do pozbawionej absurdów swobody działalności gospodarczej, byłoby wprowadzaniem fałszywej demokracji.

Share

Artykuł Czy demokracja bezpośrednia to wróg wolnego rynku? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-demokracja-bezposrednia-to-wrog-wolnego-rynku/feed/ 0
Kapitalistyczne Chile lepsze niż socjalistyczna Wenezuela – 5 powodów https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kapitalistyczne-chile-lepsze-niz-socjalistyczna-wenezuela-5-powodow/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kapitalistyczne-chile-lepsze-niz-socjalistyczna-wenezuela-5-powodow/#respond Tue, 28 Mar 2017 06:12:01 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4888 Autorem tekstu jest Marian L. Tupy. Tekst został opublikowany w języku angielskim na portalu HumanProgress.org. Tłumaczył Aleksander Mielnikow. Początki sukcesu Chile sięgają połowy lat 70’ XX wieku, kiedy to autorytarny rząd Chile porzucił idee socjalistyczne i zaczął wprowadzać reformy ekonomiczne. W 2013r. Chile należało do pierwszej dziesiątki krajów o największej wolności gospodarczej. W tym samym […]

Artykuł Kapitalistyczne Chile lepsze niż socjalistyczna Wenezuela – 5 powodów pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Marian L. Tupy. Tekst został opublikowany w języku angielskim na portalu HumanProgress.org. Tłumaczył Aleksander Mielnikow.

Początki sukcesu Chile sięgają połowy lat 70’ XX wieku, kiedy to autorytarny rząd Chile porzucił idee socjalistyczne i zaczął wprowadzać reformy ekonomiczne. W 2013r. Chile należało do pierwszej dziesiątki krajów o największej wolności gospodarczej. W tym samym czasie Wenezuela spadła w rankingu wolności gospodarczej z 10 miejsca w 1975r., na miejsce ostatnie w roku 2013 r. (Human Progress nie posiada danych dotyczących Korei Północnej).

1. Wraz ze wzmacnianiem wolnego rynku wzrastał dochód na mieszkańca w Chile (z uwzględnieniem zmian inflacji oraz parytetu siły nabywczej) – od zaledwie 31% do 138% dochodu na mieszkańca Wenezueli. Pomiędzy 1975r. a 2015r., chilijska gospodarka wzrosła o 287%. Gospodarka Wenezueli skurczyła się o 12%.

2. Wraz z rozwojem ekonomicznym wzrastały możliwości chilijskiego rządu do zaopatrzenia społeczeństwa w dostęp do służby zdrowia. W 1975r. Chilijski wskaźnik śmiertelności noworodków był o 33% wyższy od wenezuelskiego. W 2015r. prawie dwa razy więcej noworodków umierało w Wenezueli niż w Chile.

3. Wraz ze spadkiem śmiertelności noworodków i polepszającym się poziomem życia nastąpił stabilny wzrost oczekiwanej długości trwania życia. W 1975r. Wenezuelczycy żyli dłużej niż Chilijczycy. W 2014r. przeciętny Chilijczyk żył o 7 lat dłużej niż mieszkaniec Wenezueli.

4. Ponadto więcej Chilijczyków  niż Wenezuelczyków obu płci dożywa do starszego wieku. Obywatele Chile mogą korzystać z kapitałowego systemu ubezpieczeń społecznych stworzonego przez współpracownika Cato Institute Josea Pinera. System ten osiągał średnio 10 proc. stopę zwrotu rocznie (w porównanie z 2 proc. stopą zwrotu generowaną przez państwowy system ubezpieczeń społecznych Stanów Zjednoczonych).

5. Ostatni, ale nie mniej ważny powód, dla którego kapitalistyczne Chile jest lepsze niż socjalistycznej Wenezueli dotyczy wolności i praw politycznych. W momencie, gdy Chilijczycy stawali się bardziej zamożni, zaczęli oni wymagać większego wpływu na zarządzanie krajem. Zaczynając od końca lat 80 XX w. autorytarny rząd krok po kroku i bez krwawego konfliktu oddawał władzę demokratycznie wybranym przedstawicielom Chilijczyków. Wenezuela wybrał jednak przeciwną drogą. W momencie, kiedy błędy popełniane przez władze socjalistyczne stawały się coraz to bardziej widoczne, rząd wenezuelski wybrał jeszcze bardziej represyjne rozwiązania, aby utrzymać się przy władzy – dokładnie tak jak to przewidywał Friedrich Hayek.

Share

Artykuł Kapitalistyczne Chile lepsze niż socjalistyczna Wenezuela – 5 powodów pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kapitalistyczne-chile-lepsze-niz-socjalistyczna-wenezuela-5-powodow/feed/ 0
Indeks wolności politycznej Freedom House – gorsza ocena Polski i negatywna perspektywa https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/indeks-wolnosci-politycznej-freedom-house-gorsza-ocena-polski-i-negatywna-perspektywa/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/indeks-wolnosci-politycznej-freedom-house-gorsza-ocena-polski-i-negatywna-perspektywa/#respond Thu, 16 Feb 2017 11:08:37 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4740 Amerykańska organizacja Freedom House, zajmująca się monitorowaniem poziomu demokracji i wolności politycznej na całym świecie, opracowała kolejną już edycję raportu Freedom in the World 2017 (ocena dotyczy przede wszystkim 2016 roku). Publikacja prezentuje ranking 195 państw, przydzielając im punkty pod względem poziomu ich praw politycznych i wolności obywatelskich. Głównym założeniem rankingu jest stwierdzenie, że „wolność […]

Artykuł Indeks wolności politycznej Freedom House – gorsza ocena Polski i negatywna perspektywa pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Freedom in the World 2017 by Aggregate Score, [w:] Raport „Freedom in the World 2017”, Freedom House

Amerykańska organizacja Freedom House, zajmująca się monitorowaniem poziomu demokracji i wolności politycznej na całym świecie, opracowała kolejną już edycję raportu Freedom in the World 2017 (ocena dotyczy przede wszystkim 2016 roku). Publikacja prezentuje ranking 195 państw, przydzielając im punkty pod względem poziomu ich praw politycznych i wolności obywatelskich. Głównym założeniem rankingu jest stwierdzenie, że „wolność dla wszystkich ludzi jest najlepiej osiągalna w liberalnych demokracjach”. To, na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że dane do publikacji zbierane są od 1972 roku, dzięki czemu możliwa jest analiza oraz porównanie zmian poziomu wolności politycznych na przestrzeni ponad 40 lat.

Raport dzieli państwa na wolne (ang. Free), częściowo wolne (ang. Partly Free) oraz te pozbawione wolności (ang. Not Free). Ranking opiera się na punktacji, gdzie 100 punktów oznacza najlepszy wynik, a 0 – najgorszy. Najwyższy wskaźnik wolności politycznej (100) osiągnęły trzy państwa europejskie – Finlandia, Norwegia i Szwecja. Tuż za nimi są Holandia oraz Kanada z wynikiem 99 punktów. Najgorzej natomiast wypadła Syria z punktacją poniżej zera (-1), a spośród państw europejskich Białoruś z wynikiem 20 punktów.

Polska i Węgry znalazły się w grupie państw „wolnych”, z wynikami kolejno 89 i 76 punktów. Oba państwa zanotowały w 2016 r. spadek, Polska z 93 punktów, a Węgry z 79 punktów, co stawia je w mało korzystnym świetle. Ponadto, w porównaniu do państw europejskich, które według rankingu uznano za „wolne”, poniżej 90 punktów otrzymały jedynie takie kraje, jak Słowacja (89), Włochy (89), Chorwacja (87), Łotwa (87), Grecja (84), Rumunia (84), Bułgaria (80) i Serbia (76). Oznacza to, że Polska odbiega od wielu wysoko rozwiniętych państw Europy Zachodniej, do którego powinniśmy dążyć. W jeszcze gorszej sytuacji są Węgry, które, na równi z Serbią, wypadają najgorzej wśród państw „wolnych”. Kolejne miejsce zajmuje już Czarnogóra (69) – jako państwo „częściowo wolne”. Jednak największy spadek zanotowała Turcja, o 15 punktów w ciągu roku, a w ciągu ostatnich dziesięciu lat aż o 28 punktów, osiągając w tym roku wynik 61 punktów. Z państwa „wolnego” Turcja stała się państwem „częściowo wolnym”.

Autorzy raportu zwracają uwagę, że 2016 rok jest 11 rokiem z kolei, w którym odnotowano spadek poziomu wolności politycznej. Ubiegły rok aż dla 67 państw okazał się być rokiem obniżenia poziomu praw oraz wolności obywatelskich. Do tej grupy zaliczone zostały Polska i Węgry. Ponadto, biorąc pod uwagę, że wzrost poziomu powyższych praw i wolności odnotowano jedynie w 36 ze 195 badanych państw. Oznacza, że obniżenie wskaźników wolności jest problemem globalnym. Ubiegły rok był „wyjątkowy”, ponieważ spadki odnotowano nie tak jak dotychczas, w państwach autokratycznych i dyktaturach, ale istniejących od dawna demokracjach. Jest to tym bardziej niepokojące zjawisko, gdyż prawie jedna czwarta z tych państw, które odnotowały spadek poziomu wolności, to państwa europejskie.

Niepokojące jest również to, że wielokrotnie wśród negatywnych przykładów działań wskazano Polskę. Została ona również „wyróżniona”, podobnie jak np. Turcja i Chiny, czerwoną strzałką, oznaczającą negatywną perspektywę. Ocena ta spowodowana jest działaniami partii rządzącej, które dążą do zwiększania wpływów politycznych w obszarze mediów, wymiaru sprawiedliwości, służby cywilnej oraz systemu edukacji. Na sytuację wpłynęły też destrukcyjne działania względem Trybunału Konstytucyjnego, a także obniżenie standardów dla kandydatów na pracowników służby cywilnej. Warto odnieść to również do pozycji Węgier, tj. państwa, które miało stanowić inspirację dla  prezesa partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego. W tym przypadku za przyczynę spadku indeksu wolności autorzy raportu wskazują ograniczenia w prawidłowym funkcjonowaniu opozycji w państwie oraz wysoki poziom korupcji związanej z aktywnością rządzących.

Zaprezentowane przez Freedom House dane, dotyczące poziomu wolności politycznych na świecie i stabilności demokracji, są niepokojące, szczególnie w części  raportu, nawiązującej do państw europejskich, w tym Polski. Jeśli działania partii rządzącej nie ulegną zmianie, to w przyszłorocznym rankingu negatywna perspektywa, na jaką zwracają uwagę autorzy badania, może się zmaterializować. W ten sposób, zbliżając się do oceny Węgier, Polska będzie kroczyć ku realizacji słów Jarosława Kaczyńskiego o „Budapeszcie w Warszawie”.

Pełny raport dostępny pod linkiem: https://freedomhouse.org/report/freedom-world/freedom-world-2017

Tekst powstał we współpracy z Markiem Tatałą.

Share

Artykuł Indeks wolności politycznej Freedom House – gorsza ocena Polski i negatywna perspektywa pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/indeks-wolnosci-politycznej-freedom-house-gorsza-ocena-polski-i-negatywna-perspektywa/feed/ 0
„Budapeszt w Warszawie” J.Kaczyńskiego to powielanie złych zmian V.Orbana https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/budapeszt-w-warszawie-j-kaczynskiego-to-powielanie-zlych-zmian-v-orbana/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/budapeszt-w-warszawie-j-kaczynskiego-to-powielanie-zlych-zmian-v-orbana/#respond Mon, 16 Jan 2017 05:30:13 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4695 Victor Orban został w 2016 r. wybrany Człowiekiem Roku podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Wybór ten mógłby dziwić gdyby nie fakt, że rok wcześniej tytuł ten otrzymał Jarosław Kaczyński. Forum, w które angażuje się wiele spółek skarbu państwa, wybierało we własnym interesie, stąd tytuł najpierw dla prezesa Kaczyńskiego, a później bliskiego mu polityka z regionu. […]

Artykuł „Budapeszt w Warszawie” J.Kaczyńskiego to powielanie złych zmian V.Orbana pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: https://jaroslawkaczynski.info

Victor Orban został w 2016 r. wybrany Człowiekiem Roku podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Wybór ten mógłby dziwić gdyby nie fakt, że rok wcześniej tytuł ten otrzymał Jarosław Kaczyński. Forum, w które angażuje się wiele spółek skarbu państwa, wybierało we własnym interesie, stąd tytuł najpierw dla prezesa Kaczyńskiego, a później bliskiego mu polityka z regionu. Jarosław Kaczyński od dawna marzył o scenariuszu węgierskim napisanym przez Orbana. „Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt” – powiedział po przegranych wyborach w 2011 r. Dziś Jarosław Kaczyński idzie drogą Orbana, ze szkodzą dla polskiej gospodarki, zasad państwa prawa i demokracji. Ponadto z węgierskich doświadczeń powiela to co najgorsze, ignorując prawdziwe dobre zmiany na Węgrzech.

Nie wiemy o czym prezes Kaczyński rozmawia podczas spotkań z Victorem Orbanem. Najgłośniejsze medialnie było chyba to w pensjonacie „Zielona Owieczka” 6 stycznia 2016 r. Dzięki interwencji „Sieci Obywatelskiej Watchdog” dowiedzieliśmy się, że np. koszt spotkania liderów Węgier i Polski w „Zielonej Owieczce” wyniósł prawie 14 tys. zł, ale PiS odmówił ujawnienia informacji dotyczących tematyki tamtego spotkania. Za to posłanka Pawłowicz wyzywając w swoim stylu „Sieć Obywatelską Watchdog” zwiększyła zainteresowanie tą organizacją pozarządową oraz samą ideą patrzenia politykom na ręce. Korzystny efekt uboczny prymitywizmu i nienawistnego języka K. Pawłowicz.

To jednak nie prezes Kaczyński zapoczątkował realizację programu złej Orbanizcji w Polsce.

PO z PSL, rękami m.in. Jacka Rostowskiego, dokonała ataku na oszczędności emerytalne Polaków, co było ruchem w stylu Orbana, który wcześniej przejął praktycznie całość oszczędności z kapitałowej części systemu emerytalnego na Węgrzech. Ostrzegaliśmy wtedy, wraz z Fredem Roederem, na stronie amerykańskiego magazynu Forbes przed węgierską chorobą, która rozprzestrzenia się w Europie Środkowej. Jak napisaliśmy w listopadzie 2012 r. „istnieje ryzyko, że Orbanizacja w systemach emerytalnych rozprzestrzeni się w innych krajach Europy jeśli nie zostanie powstrzymana”.

Warto przypomnieć, że PiS będąc w opozycji nie bronił oszczędności emerytalnych Polaków (pomimo pozornego głosowania przeciw tej ustawie w Sejmie, ponieważ PO nie spełniła ich postulatów m.in. tego dotyczącego minimalnej stopy zwrotu w OFE). „Mogę z pewną dumą powiedzieć, że należałem od samego początku do tych, którzy byli przeciwko OFE – mówił w 2013 r. prezes Kaczyński. Jak możemy przeczytać na oficjalnej stronie PiS „za niewystarczający uznali politycy PiS i zaproszeni przez nich eksperci przygotowany przez rząd projekt zmian w systemie emerytalnym. Podczas wtorkowej debaty w Sejmie wskazywano m.in. na konieczność likwidacji OFE. Ze strony PiS nie doczekaliśmy się realizacji słów rzecznika tej partii posła Andrzeja Dudy, który uważał, że do Trybunału Konstytucyjnego na pewno trafią wnioski zaskarżające ustawę bo konstytucjonaliści od początku zwracali uwagę, że prace toczą się zbyt szybko”. Panie prezydencie Duda – gdzie jest ten wniosek? Co zrobił Pan dla obrony oszczędności emerytalnych Polaków? Takie hasła nie zastąpią czynów, których po stronie ówczesnego posła Dudy nie było. Rząd PO-PSL nie oparł się złej Orbanizacji i zamiast reform wybrał dwa ataki na kapitałowy system emerytalny. PiS, który nie bronił oszczędności emerytalnych Polaków teraz, zamiast reform, szuka kolejnych źródeł finansowania swoich anty-reform i planuje trzeci rozbiór OFE, przed czym ostrzegałem już w maju 2015 r.

Jakie złe elementy Orbanizacji powiela PiS, poza atakiem na oszczędności emerytalny w kapitałowej części systemu? Po pierwsze, podatki sektorowe. Na Węgrzech nakładano je „tymczasowo” na wybrane sektory gospodarki – branżę finansową, telekomunikacyjną, energetyczną i handel detaliczny – choć jak się potem okazało wcale takie tymczasowe nie były. PiS w celu dofinansowania swoich kosztownych obietnic wyborczych także sięgnął po to narzędzie wprowadzając podatek od klientów banków czy podatek od klientów bardziej efektywnych i tańszych większych sklepów (ten drugi wstrzymany m.in. dzięki korzystnej dla polskich konsumentów decyzji Komisji Europejskiej). Po drugie, wzrost udziału państwa w gospodarce. Rząd węgierski przejmował udziały np. w wybranych  spółkach energetycznych i kupował udziały w prywatnych bankach. Rząd kontrolowany przez J. Kaczyńskiego praktykuje nacjonalizację ukrywając ją pod fałszywym hasłem „repolonizacji”. W Polsce już teraz udział państwa (czyli polityków) jest w wielu sektorach za duży, a PiS tylko zwiększa poziom tego upolitycznienia gospodarki. Po trzecie, zawłaszczanie mediów publicznych do celów szerzenie pro-rządowej propagandy, połączone z próbami osłabienia mediów prywatnych. Robił to Fidesz Orbana i robi PiS Kaczyńskiego. Tego typu polityka propagandowa jest zagrożeniem dla funkcjonowania demokracji – to nie tylko Orbanizacja kraju, ale też, jeśli obejrzymy np. Wiadomości TVP, Urbanizacja sposobu dostarczania informacji, która słusznie kojarzy się z czasami medialnej propagandy w PRL. Po czwarte, niszczenie instytucji ważnych dla funkcjonowania państwa prawa i gospodarki. Przykładami, poza mediami publicznymi, są tutaj sądy konstytucyjne przejęte przez Orbana i Kaczyńskiego. Ponadto ostatnie informacje z Węgier pokazują, że Orban planuje kolejny atak na organizacje pozarządowe.  „W okresie rządów V. Orbana Węgry zanotowały zatrważający spadek ocen jakości instytucji wpływających na konkurencyjność gospodarki, takich jak ochrona prawa własności, zakres konkurencji na rynku krajowym, niezależność wymiaru sprawiedliwości czy faworyzowanie przez władze wybranych podmiotów gospodarczych” – podkreśla w analizie FOR Wiktor Wojciechowski. Na taki Budapeszt w Warszawie skazuje nas J. Kaczyński.

Jednocześnie z analizy „Orbanomika, czyli niespełniony sen o węgierskiej potędze gospodarczej” możemy dowiedzieć się o prawdziwych dobrych zmianach za Orbana, które nie zainspirowały prezesa Kaczyńskiego. Rząd Fideszu wprowadził konstytucyjny limit zadłużenia, a PiS zaczął swoje rządy od rozmontowywania reguły wydatkowej. Fidesz podtrzymuje rozpoczęte przez poprzedników podnoszenie wieku emerytalnego z 62 do 65 dla obu płci, pomimo tego, że wcześniej, jako populistyczna opozycja, reformę tę krytykowali. PiS z populistycznej opozycji przeobraził się w populistycznych rządzących i odwraca jedną z najważniejszych reform rządu PO-PSL, która stopniowo (dla kobiet do 2040 r.) podnosiła wiek emerytalny. Tzw. podatek bankowy wprowadzony przez PiS dotyczący bankowych aktywów (ale uderzający w klientów) jest najwyższy w UE i prawie dwa razy wyższy niż na Węgrzech, a Fidesz rozpoczął jego stopniowe obniżanie. PiS wprowadził program 500+ zniechęcający do aktywności zawodowej, a rząd Orbana uzależnia pomoc dla rodzin od aktywności zawodowej i uzyskiwania dochodów. Partia Kaczyńskiego przyklaskuje pomysłowi zamknięcia większości sklepów w niedziele, kiedy rząd Węgierski sklepy ponownie otwiera, bo tamtejsi wyborcy słusznie nie zaakceptowali zakazu. Warto też podkreślić, że część dobrych rzeczy w gospodarce węgierskiej (np. część spadku klina podatkowego czy wspomniane podwyższanie wieku emerytalnego) to nie zasługi Orbana, a rządu G. Bajnaia, których Orban nie roztrwonił.

Orbanizacja Węgier nie doprowadziła do ich potęgi, pomimo haseł głoszonych przez premiera Orbana. Polska przegoniła Węgry jeśli chodzi o PKB na mieszkańca, choć sami również nie jesteśmy potęgą, pomimo tego, że mamy za sobą pewnie najlepszy okres w historii istnienia naszego kraju (a nie żadną „Polskę w ruinie”). Prezes Kaczyński nie dowiaduje się na spotkaniach z Orbanem o prawdziwych dobrych zmianach w tym kraju, a inspiracją dla jego wizji „Budapesztu w Warszawie” są jak na razie wyłącznie złe zmiany Orbana. O lepszą dla długofalowego wzrostu gospodarczego i doganiania bogatszych krajów Zachodu politykę gospodarczą bijmy się zanim politycy doprowadzą do długofalowego spowolnienia lub ruiny. Wolności i zasad państwa prawa brońmy zanim zostaną jeszcze bardziej ograniczone. Złym zmianom trzeba się sprzeciwiać zanim będzie za późno.

Tekst ukazał się po raz pierwszy 12 stycznia 2017 r. na stronie magazynu Liberte!

Share

Artykuł „Budapeszt w Warszawie” J.Kaczyńskiego to powielanie złych zmian V.Orbana pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/budapeszt-w-warszawie-j-kaczynskiego-to-powielanie-zlych-zmian-v-orbana/feed/ 0