Artykuł O populizmie i „debatach” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>
Kraje, gdzie jednostki (osoby, gminy, miasta i firmy) nie ponoszą odpowiedzialności za swoje decyzje finansowe (i ich skutki – długi) mamy premiowanie nieodpowiedzialności i – w efekcie – zacofanie i kryzysy. W socjalizmie żadnej firmy nie likwidowano i cały upadł. Takie posocjalistyczne obietnice – „koniec likwidacji”- słyszymy z PiS. W Argentynie władze lokalne zadłużały się na potęgę, bo za ich długi płaciło całe państwo. W rezultacie Argentyna to jedno wielkie pasmo kryzysów. Czy my również chcemy iść tą drogą?
A jak w Polsce wyglądają „debaty”? Przez „debatę” w Polsce rozumie się po prostu dowolną wymianę dźwięków, w tym insynuacje, wyzwiska i etykietki. Dotyczy to wielu polityków i wielu publicystów. Nasi publicyści zbyt często walczą pod sztandarem „lewicy” czy „prawicy”, a zbyt rzadko w imię logiki i dowodów. Niektórzy intelektualiści lubią sprawiać wrażenie, że są z ludem, sugerując, że ich oponenci są od ludu oderwani, np. że są salonem lub warszawką. Z kolei „salon” rewanżuje się krytyką przy pomocy innych epitetów np. „oszołomy”.
Artykuł O populizmie i „debatach” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>