Artykuł Odmowa udostępnienia informacji publicznej po nowelizacji z września 2011 r. pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie Wielkopolskim w wyroku z dnia 22 marca 2012 r. (sygn. II SA/GO 48/12) wypowiedział się na temat odmowy udostępnienia informacji publicznej ze względu na prawo do prywatności, ochronę danych osobowych oraz tajemnicę przedsiębiorcy. W zakresie prawa do prywatności i ochrony danych osobowych, WSA stwierdził:
W ocenie Sądu, w świetle powyższego, prywatność osoby fizycznej, w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji publicznej należy rozumieć szeroko, zaś jej ograniczenie jako sytuację wyjątkową. Tak zatem omawiana ustawa w ogóle zabrania udostępniania danych osobowych zatem imienia, nazwiska, adresu zamieszkania, numeru PESEL. Jednak do autonomii informacyjnej zaliczyć należy także, odnosząc się do przedmiotu sprawy, sam fakt utrzymywania korespondencji przez osobę fizyczną zarówno w zakresie wysyłania jak również otrzymywania korespondencji albowiem dotyczy ona ściśle prywatności osoby fizycznej.
Odnośnie tajemnicy przedsiębiorcy WSA wypowiedział się w sposób następujący:
Zdaniem Sądu, tajemnica przedsiębiorstwa, w rozumieniu art. 5 ust 2 ustawy, jest odpowiednikiem prywatności osoby fizycznej o jakiej mowa tym przepisie. Niewątpliwie ochronie nie podlegają dane osobowe zawarte w ewidencji działalności gospodarczej (art. 7a ust. 2 ustawy z dnia 19 listopada 1999 roku Prawo działalności gospodarczej – Dz.U. nr 101, poz 1178). Jednak każda jednostka organizacyjna, zatem także przedsiębiorstwo, korzysta z takiej samej ochrony w zakresie utrzymywania korespondencji jak osoba fizyczna. W tym zakresie nie sposób dopatrzeć się w obowiązujących przepisach ograniczenia takiego prawa. Zwolnienie z takiego ograniczenia zostało wyrażone w sposób wyraźny i jednoznaczny w art. 5 ust 2 zd. 2 ustawy i to jedynie co do pewnego zakresu, mianowicie dotyczy ono jedynie informacji o osobach pełniących funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji oraz sytuacji gdy osoba fizyczna i przedsiębiorca rezygnują z przysługującego m prawa.
Ciekawe, że WSA nie zgodził się w tej sprawie z podmiotem zobowiązanym, który twierdził, że anonimizacja polegająca na usunięciu wspomnianych wyżej informacji uczyniłaby bezcelowym udostępnienie informacji (wykazu korespondencji) – WSA stwierdził, że podmiot zobowiązany nie może odmawiać udostępnienia, gdy wydaje mu się, że będzie ono bezcelowe, np. gdy informacja nie będzie w jego ocenie przydatna wnioskodawcy (tutaj – ze względu na anonimizację).
Odnoszę wrażenie, że rewolucji nie będzie – jeśli inne sądy administracyjne przyjmą tak samo szeroki zakres wyłączeń dostępu do informacji publicznej ze względu na prawo do prywatności, ochronę danych osobowych i tajemnicę przedsiębiorcy, to możliwości kontroli działalności organów państwa i wydatkowania środków publicznych będą wciąż znacznie ograniczone. Przykładowo, skoro nie można ujawniać imion i nazwisk innych osób niż pełniące funkcje publiczne (co rozumiane jest wąsko), to przy braku innej podstawy prawnej nie dowiemy się np. komu administracja publiczna zleca wykonywanie przeróżnych czynności (od sporządzania opinii prawnych do koszenia trawników). Gdyby takie orzecznictwo się miało utrwalić, to już trzeba myśleć o nowelizacji.
Teskt opublikowany również na barczentewicz.com
Artykuł Odmowa udostępnienia informacji publicznej po nowelizacji z września 2011 r. pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł „Wrzutka Rockiego” jest niekonstytucyjna – orzekł TK pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Głośna sprawa skandalicznego zachowania senatorów i posłów koalicji rządzącej w trakcie prac nad nowelizacją ustawy o dostępie do informacji publicznej znalazła dziś swój finał w Trybunale Konstytucyjnym. Dla przypomnienia – senator PO Marek Rocki zgłosił poprawkę wprowadzającą przepis ograniczający dostęp do informacji publicznej podobny do przepisu, który na wcześniejszym etapie prac legislacyjnych był niemal jednogłośnie krytykowany przez ekspertów i organizacje pozarządowe i który został z pierwotnego projektu ustawy usunięty. „Wrzutka Rockiego” została przepchnięta przez Senat i Sejm dzięki dyscyplinie partyjnej w koalicji rządzącej.
Przepisy wprowadzone „wrzutką Rockiego” ograniczały m.in. dostęp do informacji o negocjacjach umów międzynarodowych (takich jak np. ACTA) oraz do informacji o prywatyzacjach.
Trybunał Konstytucyjny orzekł dziś, że „wrzutka Rockiego” jest niezgodna z Konstytucją, gdyż jest niedopuszczalne by Senat dokonywał istotnych zmian w uchwalonej przez Sejm ustawie – szczególnie, w tym przypadku, gdy zmiany senackie przywracały rozwiązania prawne wyraźnie odrzucone wcześniej przez Sejm.
Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjności niektórych przepisów nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej z września 2011 r. skierował Prezydent RP. Co istotne, mimo poważnych wątpliwości konstytucyjnych co do całej nowelizacji, Prezydent ją podpisał a dopiero następnie skierował do Trybunału wniosek o zbadanie konstytucyjności trybu uchwalania dwóch przepisów.
Podpisywanie ustaw niekonstytucyjnych jest złą praktyka i nie można zaakceptować argumentu podnoszonego przez Prezydenta, że uchwalenia ustawy w tym kształcie wymagało prawo Unii Europejskiej. Kilka miesięcy opóźnienia nic by nie zaszkodziło, a być może dłuższa refleksja pozwoliłaby na przygotowanie lepszych rozwiązań prawnych.
Wyrok Trybunału oznacza, że przepisy wprowadzone „wrzutką Rockiego” przestaną obowiązywać z dniem publikacji wyroku.
Artykuł „Wrzutka Rockiego” jest niekonstytucyjna – orzekł TK pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł Na początek zderegulujmy wszystkich prawników! pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Do przywołanego wyżej cytatu z Szekspira nawiązali autorzy głośnej już książki „First Thing We Do, Let’s Deregulate All the Lawyers” („Na początek zderegulujmy wszystkich prawników”), którzy na gruncie amerykańskim argumentują za daleko idącą liberalizacją dostępu do wykonywania zawodu prawnika. Jedną z ich tez, bardzo dobrze ugruntowaną empirycznie, jest obserwacja, że prawnicy otrzymują „premię” w wysokości swoich zarobków za sam fakt, że dostęp do tej profesji jest ograniczony. Autorzy przekonywająco dowodzą, że ograniczenie dostępu do zawodu wcale nie jest właściwą odpowiedzią na problemy, które rzekomo ma ono rozwiązywać.
Warto zastanowić się nad podstawowym ekonomicznym argumentem za utrzymywaniem państwowych egzaminów i aplikacji korporacyjnych jako jedynej ścieżki do uzyskania uprawnień reprezentowania klientów przed sądami. Twierdzi się, że pomiędzy prawnikami a ich konsumentami istnieje asymetria informacji – klient potrzebuje prawnika właśnie dlatego, że na prawie się nie zna, więc w jaki sposób miałby on ocenić czy konkretny prawnik kompetentnie rozwiąże jego sprawę? Z tego jednak nie wynika, że uprawnienia do świadczenia usług prawnych powinny być reglamentowane!
Problemy informacyjne można próbować rozwiązywać prawnie w sposób bezpośredni – np. obowiązkami informacyjnymi (przykładowo – informowanie klientów o tym czy ma się wykształcenie prawnicze, czy nie). Można je też rozwiązywać na zasadzie samoregulacji – nawet bez prawnych przywilejów nikt nie broniłby adwokatom chwalić się tym, że są adwokatami, a co za tym idzie (przeważnie) skończyli odpowiednie szkolenie oraz zdali egzaminy. Nie mówiąc już o testach konsumenckich usług prawniczych w prasie popularnej (obecnie takie „testy” i rankingi istnieją głównie dla wielkich kancelarii doradzających dużym przedsiębiorstwom), internetowych serwisach z opiniami konsumentów, itd.
Chociaż w Polsce pod pewnymi względami dostęp do świadczenia usług prawnych jest bardziej otwarty niż w USA, wciąż czeka na realizację pewna reforma, która znacznie zwiększyłaby konkurencję na naszym rynku – jest nią likwidacja monopolu korporacji radców prawnych i adwokatów na występowanie przed sądami powszechnymi. Mimo istniejących „wytrychów” w procedurze cywilnej, „doradcy prawni” wciąż nie mogą zupełnie swobodnie konkurować z adwokatami i radcami oferując swoje usługi prowadzenia spraw sądowych. Nie ma konieczności likwidacji korporacji – niech istnieją dalej kultywując swoje tradycje. Zabierzmy im tylko przywileje, a przecież dzięki gwarantowanej przez korporacje jakości, na pewno ich członkowie świetnie poradzą sobie na wolnym rynku.
Artykuł Na początek zderegulujmy wszystkich prawników! pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł Kiedy poznamy prezydenckie ekspertyzy prawne o ustawie o OFE? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Czy to postanowienie Naczelnego Sądu Administracyjnego opóźni moment, w którym poznamy słynne już ekspertyzy o ustawie o OFE? Nie powinno. W dwóch wyrokach w sprawach dotyczących tych samych ekspertyz NSA nakazał Kancelarii Prezydenta RP sporządzenie wykazu ekspertyz a następnie udostępnienie lub odmowę udostępnienia pozycji, które wskaże pierwotny wnioskodawca (byli nimi Marek Domagała oraz Fundacja ePaństwo). Wyroki te są prawomocne i Kancelaria Prezydenta RP nie ma żadnych podstaw, by uniknąć ich wykonania.
Co więc postanowił NSA? Zacytujmy:
Na podstawie art. 193 Konstytucji RP przedstawić Trybunałowi Konstytucyjnemu pytanie prawne, czy przepis art. 1 ust. 1 i art. 6 ust. 1 pkt. 1-3 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej rozumiany w ten sposób, że kwalifikuje dane, które stanowiły jeden z elementów procesu związanego ze skorzystaniem z prerogatyw prezydenckich dotyczących podpisania ustawy, odmowy jej podpisania i skierowania do kontroli uprzedniej do Trybunału Konstytucyjnego jako informacje publiczne podlegające udostępnieniu w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej jest zgodne z art. 144 ust. 3 pkt. 6 i pkt. 9 w związku z art. 122 ust. 1-5 Konstytucji RP . Na podstawie art. 125 par. 1 pkt. 5 ustawy prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi zawiesić postępowanie przed Naczelnym Sądem Administracyjnym.
Moim zdaniem nie ma tutaj wystarczająco istotnej wątpliwości konstytucyjnej, która by uzasadniała skierowanie pytanie prawnego do Trybunału Konstytucyjnego, ale biorąc pod uwagę, że Kancelaria Prezydenta i tak musi wykonać dwa poprzednie wyroki, to zaangażowanie Trybunału może mieć pewne pozytywne konsekwencje. Przede wszystkim mam nadzieję na jasną wykładnię art. 61 Konstytucji, ustanawiającego prawo do informacji, poprzez którą Trybunał przyczyni się do „naprawy” orzecznictwa sądów administracyjnych, które niestety mają tendencję do doszukiwania się teorii ograniczenia zakresu informacji publicznej nie mających oparcia w Konstytucji.
Podsumowując, chociaż moja sprawa z Prezydentem przedłuży się pewnie o rok, ze względu na postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym, ekspertyzy o OFE i tak powinny być udostępnione innym wnioskodawcom, ale jak się sprawy potoczą, tego dowiemy się w najbliższych miesiącach.
Artykuł Kiedy poznamy prezydenckie ekspertyzy prawne o ustawie o OFE? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł „Tak” dla Gowina i otwarcia zamkniętych zawodów! pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Pamiętny raport Fundacji Republikańskiej unaocznił kuriozalną wręcz skalę ograniczania dostępu do zawodów w Polsce – z wynikiem 380 profesji jesteśmy na pierwszym miejscu niechlubnego rankingu wśród wszystkich państw Europy (zarówno Niemcy, jak i Francja ograniczają dostęp do o ponad połowę mniejszej liczby zawodów).
Oczywiście, jak w każdym przypadku zagrożenia wąskich grup interesów, podnoszą się głosy rzekomych obrońców konsumentów i porządku publicznego, którzy przekonywać będą, że taksówkarz czy przewodnik bez egzaminu to katastrofa rozmiarów plag egipskich.
Ekonomia uczy nas, że walka o deregulację będzie trudna. Z jednej strony są zwarte grupy interesów, które mogą wiele stracić na zmianach, a z drugiej pojedynczy obywatele, wśród których korzyści będą bardzo rozproszone. Tym ważniejsza jest więc mobilizacja ludzi „dobrej woli”, którzy będą mogli stanowić przeciwwagę dla grup interesów w debacie publicznej.
Kampania walki z monopolami i przywilejami będzie testem zarówno dla koalicji, jak i opozycji (szczególnie PiS i RPP, które głoszą postulaty deregulacyjne). Mam jednak nadzieję, że mimo krzyku beneficjentów dzisiejszych monopoli przeważy dobro wspólne a „Polska resortowa” straci jeden ze swoich filarów.
Artykuł „Tak” dla Gowina i otwarcia zamkniętych zawodów! pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł Jak „uzdrowić” służbę zdrowia? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł Jak „uzdrowić” służbę zdrowia? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł Szef samorządu aptekarzy pokazuje prawdziwy cel zakazu reklamy aptek pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Jesteśmy zaskoczeni i zszokowani, że usiłuje się powrócić do tego zapisu dotyczącego reklamy [w brzmieniu przed Ustawą refundacyjną – MB]. Najgorszą rzeczą jest to, że argumentacja wskazuje właśnie na problemy małych podmiotów. To dzięki reklamie małe podmioty miały ogromne problemy na tym rynku. To duże podmioty reklamę stosowały na wszystkie możliwe sposoby. Panie Ministrze, apelujemy o to, żeby w ogóle nie brać zapisów dotyczących reklamy, bo my uważamy, że te zapisy to nawet trzeba jeszcze bardziej ewentualnie zaostrzyć, a nie rozluźniać, bo te zapisy dotyczące reklamy wiemy jakie powodowały efekty na rynku. To jest narzędzie do zdobywania rynku. Tym bardziej, że w porozumieniu jakie podpisaliśmy z Panem Ministrem zaznaczylismy, że nie będą zmieniane żadne fundamentalne aspekty tej ustawy.
Widać, że zdaniem szefa samorządu aptekarskiego „zdobywanie rynku” to zło, które trzeba ograniczać. Jest to oczywista bzdura – zdobywanie rynku polega na lepszym zaspokajaniu potrzeb konsumentów niż robi to konkurencja. A jeśli konsument jest wrażliwy na konkurencję cenową, to ograniczanie tej konkurencji poprzez zakazy reklamy aptek szkodzi przede wszystkim konsumentowi.
Przypominam, że zmiany w zakresie zakazu reklamy aptek nie były elementem rządowego projektu Ustawy refundacyjnej. Była to poprawka poselska zgłoszona „na doczepkę” do tego projektu (dziwnym trafem zbieżna ze stałym postulatem samorządu aptekarskiego). Dzisiaj prezes Kucharewicz tej „wrzutki” broni jako „fundamentalnego aspektu” Ustawy refundacyjnej.
Artykuł Szef samorządu aptekarzy pokazuje prawdziwy cel zakazu reklamy aptek pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł FOR ostrzega: Zakaz reklamy aptek nie służy pacjentom tylko drogim aptekom pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Do pobrania: FOR ostrzega: Zakaz reklamy aptek nie służy pacjentom tylko drogim aptekom (PDF)
Artykuł FOR ostrzega: Zakaz reklamy aptek nie służy pacjentom tylko drogim aptekom pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł O deregulacji dla Onet Biznes pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>(…) Raport Banku Światowego klasyfikuje Polskę na 70. miejscu pod względem łatwości prowadzenia działalności gospodarczej. W rankingu wypadliśmy nawet gorzej niż Namibia, Ghana i Białoruś. Z czego wynika ta ponura statystyka? Zdaniem Mikołaja Barczentewicza z Forum Obywatelskiego Rozwoju podstawowym problemem dla przedsiębiorczości w Polsce jest to, że państwa jest w gospodarce za dużo. (…)
Bzdurne przepisy i niestabilne prawo
– Przy tak szczegółowej regulacji prawnej niemal każdej sfery działalności praktycznie niemożliwe jest tworzenie dobrego prawa – komentuje Mikołaj Barczentewicz. Istnieje zalew przepisów, nad którymi nikt nie panuje. Do jednej ustawy „Prawo farmaceutyczne” wydano już ponad 170 rozporządzeń i nawet specjaliści w tej dziedzinie nie są ich w stanie wszystkich zliczyć. Urzędnicy nie nadążają z dostosowywaniem przepisów nie tylko do zmian w gospodarce, ale także do zmian innych przepisów. (…)
Mikołaj Barczentewicz z FOR uważa zaś, że problem biurokracji nie sprowadza się wyłącznie do wrogiego nastawienia urzędników wobec przedsiębiorców.
– Tak naprawdę to tylko kiepska wymówka – ocenia Barczentewicz. – Za ten problem odpowiada zbyt duża liczba kompetencji, które państwo sobie przyznało. Nawet najbardziej życzliwi, kompetentni i dobrze opłacani urzędnicy nie byliby w stanie nie szkodzić gospodarce, kiedy muszą pracować w gąszczu skomplikowanych przepisów. Najlepszą receptą jest więc odważna decyzja o wycofaniu państwa z wielu regulowanych dziś prawnie sfer, co dopiero z kolei pozwoli na zmniejszenie zatrudnienia w administracji publicznej – tłumaczy Barczentewicz. (…)
Mikołaj Barczentewicz dodaje, że pakiety na rzecz przedsiębiorczości i komisje deregulacyjne koncentrują się na pojedynczych przypadkach złego prawa, podczas gdy powinny promować podejście systemowe. Według eksperta, dyskusja, której brakuje w polskiej debacie publicznej, powinna być nie o tym, jak ustawy naprawiać, ale o tym, które powinny trafić na śmietnik. Zachęca też, by przedsiębiorcy zgłaszali zrzeszeniom pracodawców przepisy utrudniające im prowadzenie działalności. Można to zrobić przykładowo na stronie prowadzonej między innymi przez Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Artykuł O deregulacji dla Onet Biznes pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł Krytycznie o decyzji UOKiK w sprawie „mobilnego kartelu” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Nie wchodząc nadmiernie w szczegóły, Prezes UOKiK uznał, że czterech operatorów dogadało się między sobą, by nie wprowadzić na rynek nowego produktu – telewizji mobilnej w standardzie DVB-H, czyli takiej, którą oglądać można by na specjalnych telefonach komórkowych. Zdaniem Prezesa, konsumenci ponieśli przez to ogromną stratę, gdyż nie mogą – na wzór mieszkańców Japonii czy Korei – oddawać się rozkoszom oglądania ulubionych programów telewizyjnych w parku, na ulicy, czy w autobusie.
Operatorzy próbowali się bronić argumentując, że w czasie recesji gospodarczej DVB-H jest projektem nieopłacalnym na co wskazują doświadczenia innych krajów europejskich. Dlatego też nie miało dla nich ekonomicznego sensu, by angażować się w DVB-H i to jeszcze na niekorzystnych – w ich ocenie – warunkach narzuconych przez zwycięzcę konkursu na państwowy monopol na częstotliwości – spółkę Info-TV-FM z Zamościa.
Urzędnicy pozostali niewzruszeni. Jeśli każdemu z operatorów indywidualnie nie opłacało się wejście w DVB-H, to po co dogadywali się między sobą, by nie wprowadzać tego produktu? W dodatku, sami operatorzy zapewniali jeszcze niedawno Prezesa UOKiK, że telewizja mobilna jest „naturalną usługą dodaną telefonii ruchomej”. Jak słusznie zauważyli urzędnicy, rzekome porozumienie konkurentów czemuś musiało służyć. Jedną z tych funkcji mogło być zmniejszenie ryzyka, że jeden z operatorów jednak zdecyduje się zainwestować w DVB-H i wtedy pozostali będą musieli za jego przykładem zaangażować się w ten rynek. Ważne przy tym jest, że „spóźnialscy” mogli by stracić część klientów.
Wydawać się może, że wnioski, które z powyższego wyciągnął UOKiK są właściwe. Tak jednak nie jest. Decyzja Prezesa UOKiK opiera się na założeniu, że urzędnik może wiedzieć lepiej od przedsiębiorcy, kiedy temu przedsiębiorcy opłaca się wejść na rynek z nowym produktem. Kwestia rzekomego kartelu jest tu w istocie elementem przygodnym.
Bez wysiłku można podać całkowicie niewinne uzasadnienie rzekomej zmowy czterech operatorów. Biorąc pod uwagę niepewność związaną z rynkiem DVB-H (jak pokazują przykłady europejskie), operatorzy byli gotowi na niego wejść jedynie na wystarczająco korzystnych warunkach, które zapewnić miało im wygranie konkursu na częstotliwości przez powołane przez nich konsorcjum. Operatorzy konkurs przegrali i – zgodnie z przewidywaniami – otrzymali od Info-TV-FM ofertę, która z punktu widzenia ich oceny ryzyka była nieopłacalna. Cały czas istniało jednak ryzyko, że jeden z nich się wyłamie i mimo ryzyka zdecyduje się na przyjęcie oferty Info-TV-FM. Pozostali byliby wtedy pod presją i musieliby podjąć decyzję albo o pójściu w ślad tego operatora albo o wstrzymaniu się z działaniem w nadziei na ekonomiczne fiasko jego inwestycji. Dlatego też racjonalne mogło być wymienianie się informacjami między operatorami o ich stosunku do oferty Info-TV-FM oraz koordynowanie działań.
Gdyby wejście na rynek DVB-H było rzeczywiście opłacalne, to nie można mieć złudzeń: na pewno któryś z operatorów by się wyłamał. Kartele są z natury niestabilne. Powodzenie ewentualnej zmowy operatorów jest dowodem na to, że w ich ocenie DVB-H na dzisiejszych warunkach to marnotrawstwo zasobów, które przecież mają alternatywne zastosowania. Takim zastosowaniem jest np. polepszanie oferty w ich podstawowej działalności, czyli telefonii komórkowej.
I to jest istota problemu – urzędnikom wydaje się, że wiedzą lepiej, jak przedsiębiorcy powinni alokować zasoby. Dzięki obecnemu kształtowi prawa antymonopolowego urzędnicy nie muszą nawet udowadniać, że działanie przedsiębiorcy było nieracjonalne i realnie zaszkodziło konsumentom. To od przedsiębiorcy wymaga się udowodnienia, że nie jest wielbłądem i wykazania ekonomicznej efektywności jego działań!
Problem polega na tym, że takie podejście wypacza naturę przedsiębiorczości i konkurencji, która jest rynkowym procesem odkryć i dostosowania. Na tym właśnie polega wartość przedsiębiorcy, że jest gotów podejmować ryzyko i ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje. Gdyby możliwe było techniczne uzasadnienie każdej trafnej decyzji przedsiębiorcy, to wtedy równie dobrze moglibyśmy przejść na centralne planowanie. A to, jak już mieliśmy się okazję przekonać, nie działa.
Artykuł Krytycznie o decyzji UOKiK w sprawie „mobilnego kartelu” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>